niedziela, 5 lipca 2015

19.

"Chcesz być gotowa, uzbrojona w plan.
Szkoda zachodu mówię ci!
I tak nie zgadniesz co szykuje los.(...)
Marzenie, które gonisz z całych sił
Zaśmieje ci się prosto w nos."

 Całą noc nie spałam. Rozmyślałam jak porozmawiać mam ze Zbyszkiem. Bo muszę przyznać, że Misiek w Ankarze, Osmany na Skeypie i Bartek za ośrodkiem mieli rację, muszę mu dać to wszystko wytłumaczyć. Porozmawiam z nim a jak to się skończy?, okaże się. O ósmej ubrana i umalowana zeszłam na śniadanie. Pogoda dziś dopisuje. Tak słoneczko grzeje, że aż się z nas leje.
- Dzień dobry panowie. - skinęłam im głową.
- Cześć. - odpowiedzieli.
- To co dziś robimy ? Nie możemy zmarnować takiego słoneczka ?
- Pierwsze co... to mamy trening o dziewiątej trzydzieści, dwie godzinki, potem możemy iść gdzieś ale o piątej mamy siłownie. - wyjaśnił Igła.
- To może pójdźmy nad to jeziorko tutaj niedaleko co ? - zaoferował Pit.
- Dobry pomysł. Będziemy mogli popływać i się poopalać. - klasnęłam w dłonie.
- To o dwunastej,wszyscy chętni, zbierają się w holu.- zarządził jak zwykle Igła.
 Po śniadaniu każdy robił co chciał do treningu, w sumie nie dużo było czasu, bo zaledwie pół godziny.  Treningi się zaostrzyły gdyż już zaraz gramy z Rosjanami. Chłopaki się martwią jak to będzie ale ja tam w nich wierzę.
 Równo o dziewiątej trzydzieści wyszliśmy na boisko. Ja wzięłam aparat i robiłam im zdjęcia jak biegają w kółeczko, jak Igła stęka bo on już nie ma siły itp, jak potem sobie odbijają w parach, przyjmują zagrywki, bronią piłki a później ich meczyk. Zmęczeni siatkarze po treningu poszli do szatni. 
- To co panowie, za pół godziny w holu ? - spytałam gdy szliśmy do ośrodka.
- Tak.-pomrukiwali.
Ja wpadłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic, ubrałam kostium kąpielowy a na to sukienke i do tego japonki. 
 Na dół zjechałam sobie windą. W holu zastałam już Igłe, Bartka, Winiara, Pita, Zatiego i Bartmana.
- To tylko tyle nas idzie ? - zdziwiłam się.
- Nie, reszta dojdzie do nas za godzinę bo mają jakieś ważne sprawy do załatwienia.- poinformował mnie Winiar
- A.a okej to idziemy.
 I wyszliśmy. Nad jezioro szliśmy niecałe piętnaście minut. Na miejscu wybraliśmy najmniej zaludnioną część plaży. Rozłożyliśmy swoje koce i położyliśmy się na nich. Zdjęłam sukienkę i wyciągnęłam z torby krem z filtrem. 
- Igła posmarujesz mi plecy kremem ? 
- Ale Kaja ja nie wiem...mam żonę i dzieci jak to bedzie wyglądało ? 
- Ja właśnie ciebie o to proszę bo wiem,że nie będziesz sobie robił żadnych nadziei i skończy sie to tylko na posmarowaniu kremem.
 - A.aaa jeśli tak, to okej.- podniósł się do pozycji siedzącej, ja wykręciłam się do niego tyłem i podałam tubkę z kremem. 
 Podziękowałam libero za pomoc i zaczęłam się dalej smarować. Po jakimś czasie smażenia się, chłopaki stwierdzili, że pójdą do wody. Reszta chłopaków miała dojść lecz jeszcze jakoś nie dotarła i chyba już nie dotrze.
- Kaja idziesz ? - krzyczał uśmiechnięty Bartek.
- Zaraz do was dołącze. - odkrzyknęłam mu.
Spojrzałam na leżącego dwa ręczniki ode mnie Bartmana. To chyba ta chwila, żebym mogła z nim pogadać. Podniosłam się i przesiadłam się na koc Pita.
Nie drgnął. 
- Zbyszek - ruszyłam go za ramię. Spojrzał na mnie i wyjął z uszu słuchawki.
- Stało się coś ? 
- Nie. Chciałam tylko z tobą porozmawiać. 
- O czym ? 
- O nas. O ty...
- Oo.. to my jeszcze jesteśmy ? 
- O tym co stało się na imprezie u Pajenka.- nie zwracałam uwagi na jego docinki-Nie wiem co usłysze, boję się tego. Ale wiem, że muszę się tego dowiedzieć choćby nie wiem jak przykre to było.
- Ale jak teraz nagle ci sie zachciało ze mną pogadać ? Wcześniej gdy cie o to prosiłem to spuszczałaś mnie na drzewo.
- Czyli nie mamy o czym gadać ? Okej.- wstałam i wróciłam na swoje miejsce. Zdążyłam usiąść i zaczęli wracać panowie z wody.
- Ale fajnie.Dawno nie kąpałem się w wodzie,gdzie jest tłum ludzi,i nie zostać poproszonym do zdjęcia lub o autograf.- zachwycał się Kuraś.
Nie minęła minuta gdy za naszymi plecami usłyszeliśmy:
- O matko Bartek Kurek aaaa!!!!- pisk jakiś nastolatek.
- Możemy prosić o autograf i zdjęcie. ?
Bartek ze stęknięciem i przewróceniem oczami wstał i ze sztucznym uśmiechem podszedł do nastolatek. My siedzieliśmy i się śmialiśmy. Nagle na ucho ktoś mi zaczął coś szeptać, dopiero po chwili zorientowałam się że to Zati.
- Ja rozumiem że Kuraś to ciacho ale my też tu jesteśmy.- szeptał z wyrzutami.
- Chciałbyś tak jak on ?
- Tak, ale one i tak na mnie uwagi nie zwrócą.
Uśmiechnęłam się tylko do niego i odwróciłam się w strone robiących sobie selfie z Kurkiem nastolatek.
- Hej dziewczyny -spojrzały zaciekawione na mnie- nie chciałbyście jeszcze w pakiecie selfie z Zatorem ?
- No jasne, że tak.
Odwróciłam się do Pawła.
- Widzisz ? Idź do zapozuj do zdjęcia.
Czas do godziny czwartej zleciał nam szybko, za szybko. Opalaliśmy się,kąpaliśmy albo graliśmy w siatkówkę. Idąc w stronę ośrodka przyczepił się do mnie Igła.
- Co tam Krzysiu ?
- Rozmawiałaś z nim?
- Chciałam ale on nie chciał. Więc nie naciskałam. Prosić się nie będe, ale niech wie, że więcej razy próbować nie będe i jakiemu się odwidzi, że jednak chce to wyjaśnić to też nie będe z nim gadać. 
- Ale Kaja dziwisz mu się ? 
- Tak dziwię się. Bo powiedz mi gdybyś ty coś takiego swojej Iwonce zrobił to nie chciałbyś jej tego wyjaśnić, próbował  na wszelkie sposoby z nią pogadać ?
- No próbowałbym, bo ją kocham i nie widzę swojego życia bez niej.
- O i widzisz Krzysiu, właśnie dałeś mi odpowiedź na to dlaczego on nie chcę ze mną gadać: On mnie nie kocha.
- Zgłupiałaś. On świata poza tobą nie widzi.
- Wiesz w dziwny sposób to okazuje.
- To co teraz będziesz robić ? 
- Będe próbować znaleźć prawdziwą miłość, na której się nie zawiodę.
- Ale Kaja! - krzyknął, czym zwrócił na siebie uwagę reszty - Nic nic - pokręcił głową- twoją prawdziwą miłością jest Bartman.
- Krzysiu słoneczko ci zaszkodziło. Kończmy tą rozmowę, bo ona nie ma najmniejszego sensu.- zrezygnowany już nic więcej nie powiedział.
 Po dotarciu do ośrodka rozeszliśmy się do swoich pokoi, żeby przygotować się na trening. Dziesięć minut przed treningiem wyszłam z pokoju aby iść już na siłownie. Zamykając drzwi zobaczyłam przyklejoną do ściany kopertę. Zaadresowana do mnie. Odkleiłam ją i zaniosłam na stolik, po treningu zobaczę co to. 
Trening nie był bardzo ciężki więc i panowie mieli chęć do robienia głupich min do zdjęć. Cały trening trwał półtorej godziny. Po powrocie zabrałam się za przeczytanie listu.
" Jutro o 10 w tym samym miejscu na plaży co dziś. Przyjdź, proszę.".
Ciekawe komu zachciało się bawić w podchody ? No ale jest ryzyko jest zabawa. O siódmej poszłam do pokoju Bartka i Pita na gre w karty lub seans filmowy. Ubrana w spodenki i koszulke poszłam do ppkoju siatkarskiej dwójki.
Puk, puk ! Nikt nie odpowiada. Otworzyłam drzwi i weszłam.
- Halo chłopaki jesteście ? Co z tym seansem i gra w karty ?
Cisza. Lecz po chwili usłyszałam pisk. Dochodził on z toalety.
- Sorry ale wchodze.- krzyknęłam stojąc przed drzwiami.Szarpnęłam za drzwi i otworzyłam je. A tam...na kibelku siedzi Pit a Bartek wyjmuje mu coś z włosów.
- Co wy robicie ?
- Wymuje Pitowi robaki z włosów !
- Jak to ROBAKI ?
- Normnalnie myłem włosy po treningu. Wziąłem szampon nie patrząc na niego, a szkoda że tego nie zrobiłem, bo w nim były te robaki.
Podeszłam bliżej i przykucnęłam nad jednym z tych robaczków. Wzięłam go delikatnie w husteczke i po bliższym przyjrzeniu mu się, zaczęłam się śmiać.
- I z czego rechoczesz ? -spytał wnerwiony Pit.
- To..to nie są- ledwo mogłam mówić - robaki.
- No jak nie ?
- To są rodzynki.- i znów zaczęłam się śmiać.
- Jak rodzynki ?- Bartek też nie dowierzał. Nachylił się i również przyglądał się "robakowi". Gdy sam zobaczył,że to rodzynka także zaczął się śmiać.
- Ale jak rodzynka ? - nie mógł zrozumieć.
- Jak się znalazła w jego szamponie to nie wiem, ale żeby był taki robaczek wystarczy przeciąć rodzynke na pół i w palcach zrobić takiego robaka.
- Skąd to wiesz ?
- Mało razy się takie numery w bidulu robiło ?- wzruszyłam ramionami
Powyjmowaliśmy środkowemu te rodzynki z włosów. Później pożyczył od Bartka szampon i ponowniue umył włosy. I po kąpieli wreszcie mogliśmy zacząć grać. Do pokoju zawitał jeszcze Igła, Ziomek,Kubiak,Winiar,Zati,Rucy,Kłos i Wrona. Najpierw pograliśmy w karty a później przerzuciliśmy się na film. Do pokoi rozeszliśmy się przed dwunastą, mogliśmy dłużej siedzieć, bo jutro mamy wolne ale za bardzo nam się spać chciało. 
 Następnego dnia obudziłam się o siódmej. Już mi nawet budzik nie potrzebny, sama, chyba z przyzwyczajenia, wstaje o tej godzinie. Wykąpałam się, ubrałam i poszłam na śniadanko. 
 Śniadanie minęło nam w świetnych humorach. Wracając do pokoju, poprosiłam Kubiaka do siebie. 
- Stało się coś ? - spytał zmartwiony, gdy zamknął drzwi.
- Chodzi o Bartmana. Wczoraj chciałam z nim pogadać ale mnie zbył, później gdy wychodziłam na siłownie znalazłam list, żebym przyszła na 10 na tą plaże co wczoraj. Nie wiem co o tym sądzić ? 
- Idziesz tam ?
- Tak, pójdę. Ale boję się kogo tam zastanę. Wiesz...- spuściłam głowę.
- Co takiego ?
- Chciałabym żeby to był Zibi. 
- Wiedziałem, że to powiesz.- uśmiechnął się.- Może iść tam z tobą ? 
- Nie. Dzięki za dobre chęci ale poradzę sobie sama.- uśmiechnęłam się do niego.
- To szykuj się i idź. Jak coś to piszcz, kop, wszystko co tylko możliwe okej ? 
- Jasne. - pocałowałam go w policzek. Kubiak opuścił mój pokój. Ja wzięłam tylko mała torebeczke, wrzuciłam do niej telefon i udałam się na umówione miejsce.
 Szłam tam z mieszanymi uczuciami. Nie wiem kogo spotkam ? Co się stanie ? 
Po dojściu na miejsce dostrzegłam dobrze znany mi ręcznik. Podeszłam do siedzącej do mnie tyłem postaci i dotknęłam ramienia.
- Hej.
- Cześć.- zerwał się na równe nogi.- Dziękuje,że przyszłaś.
- Przyszłam tylko dlatego,że chciałam się dowiedzieć kto się bawi w podchody.- uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Wysłuchasz mnie ? - spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
- Skoro już tu jestem, to tak. Tylko proszę cię mów wszystko, nie ukrywaj niczego. Okej ? 
- Dobrze. Tamtego wieczoru wszystko zaczęło się dobrze a skończyło tragicznie. Więc gdy ty siedziałaś z dziewczynami, ja poszedłem do toalety. Po drodze zatrzymał mnie jeszcze Łasko, zamieniłem z nim kilka słów i się rozeszliśmy.Wracając z toalety zatrzymała mnie dziewczyna Pajenka. Gadała o tym, że jej się podobam, że Pajenk jest jej tylko potrzebny do tego, żeby mogła mnie poznać i się do mnie zbliżyć. Ja nie chcąc jej słuchać chciałem ją minąć i wrócić do salonu. Wtedy ona złapała mnie z nadgarstki i pociągnęła do garderoby.Wiem śmiesznie to brzmi, że taka dziewczyna dała radę mnie wciągnąć do pomieszczenia. Tam zaczęła mnie całować, próbowałem ją odepchnąć ale ona była jak rzep nie chciała się odczepić. Zaczęła dobierać się do mojego przyrodzenia i wtedy ty musiałaś nas zobaczyć. Ja cię w ogóle nie widziałem. W końcu oderwałem ją od siebie i jak najprędzej wróciłem do salonu. Po powrocie do domu znalazłem twój list. Z początku nie zaskoczyłem o co chodzi dopiero jak do moich drzwi zapukał Alen wtedy już mi się wszystko wyjaśniło. Zacząłem cię szukać. Ale bez skutku. Dzwoniłem nawet do Miśka, do Anakary ale ten powiedział, że cię tam nie ma. Załamałem się. Chłopaki zaczęli mnie unikać, w sumie to ich rozumiałem, ale wtedy to nie było ważne chciałem odnaleźć ciebie. No i w końcu spotkaliśmy się w Spale. - zakończył swoje wyjaśnienia. Między nami zapanowała cisza. Myślałam nad jego słowami. Czy aby to jest prawda ? 
- To wszystko ? Nic nie zataiłeś ? I to co powiedziałeś to prawda ? 
- Tak to jest wszysrko, niczego nie ukrywam i to jest prawda.
Znowu cisza.
- Kaja powiedz coś !
- Ciężko mi jest coś powiedzieć, ale może zacznę od tego, że chcę spróbować z tobą żyć, że chcę z tobą być bo cię, kurde, kocham ale musisz wiedzieć że po tym wszystkim nie będzie już tak samo, że będe musiała się nauczyć na nowo ci zaufać. Ale chcę z tobą być, bo ten czas bez ciebie był okropny i gdyby nie Ignaczakowie, Misiek i Osmany no i trochę jeszcze Bartek to nie wiem co by było ze mną.
- Naprawdę chcesz do mnie wrócić ? - kącik ust mu zaczął drgać.
- Naprawdę.
- Kocham cię Kaja, nawet nie wiesz jak bardzo. - przytylił mnie a później pocałował.- Ale aż tyle osób ?
- No tak. Ignaczakowie mnie przyjęli na noc po imprezie zaraz, później spędziłam tydzień u Miśka w Ankarze i nie miej mu tego za złe,że cię okłamał bo ja go o to prosiłam, Osmanego poznałam tam i zostaliśmy parą dobrych przyjaciół. To on podnosił mnie na duchu, to on mnie wspierał gdy tego potrzebowałam. A Kuraś uświadomił mi jedną bardzo ważną rzecz, że cię kocham.
- Jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Cały dzień spędziliśmy na plaży, próbując nadrobić ten stracony czas. I musze chyba przyznać, że jestem cholernie szczęśliwa.

~*~
Jestem ! Nie zaginęłam ! Przepraszam za tak długą przerwę ale koniec szkoły a do tego jeszcze przygotowanie do ślubu mojej siostry. Istne urwanie głowy. :)
Ale już jestem i rozdziały będą się pojawiać :)

Dziękuje za komentarze i wyświetlenia :***

Pozdrawiam was :)
Kasia.!