środa, 25 listopada 2015

23.

"Kochać to także umieć się rozstać..."

KAJA

 Obudziłam się...ale nie w swoim pokoju. W swoim spalskim pokoju. Musiał być ranek, tylko nie wiem która jest godzina. Nie widziałam czy widno jest na zewnątrz bo w tym pomieszczeniu nie było okien. Próbowałam wstać, ale powstrzymały mnie związane czymś nogi i ręce.Nie miałam w ogóle pojęcia jak ja się tu znalazłam, przecież kładłam się spać w spalskim łóżku, to co ja robię tu ?! Myśląc siedziałam na ziemi bardzo długo....z resztą nie wiem ile ! W końcu ktoś uraczył mnie swoją obecnością. Byli to dwaj mężczyźni, w czarnych kominiarkach, skórzanych kurtkach, ciemnych spodniach, ciężkich butach i w rękawiczkach.Jeden gruby i niski a drugi szczupły i wysoki.
- Ooo a kogóż my tu mamy ? Taką bezbronną dziewczynę.- zaśmiał się ten gruby.
- Po co mnie tu trzymacie ? Czego wy chcecie ? - starałam się być twarda i nie pokazywać im że się boję.
- Mamy na ciebie plan. - odpowiedział ten drugi.- Związany też po części z tymi twoimi siatkarzami.
- Co ?!- krzyknęłam - Zostawcie siatkarzy w spokoju. Ja wam nie wystarczam ? Możecie robić ze mną wszystko tylko ich zostawcie !
- Oho jaka waleczna i troskliwa.- zaśmiał się chudy - Ciekawe czy oni by się tak o ciebie trosz…czyli ? Ciekawe czy zaczęli Cię już szukać  ? Czy w ogóle będą ?
- Nie myślcie sobie, że ujdzie Wam to na sucho! Chłopaki na bank będą mnie szukać. I na pewno znajdą.
- Patrz jaka pewna swego ! - zaśmiali się obaj.
- Mówcie czego chcecie !
- Więc... na początek to chcemy skosztować ciebie.- what ?! Oni chyba nie mają na myśli.. tego ! Żartują sobie ?!
- Dowcipniś !- uśmiechnęłam się sztucznie. W sumie jak na porwaną miałam całkiem niezły humor.
- Sęk w tym, że nie żartujemy !- odparł poważnie grubas, a mnie serce mało co z piersi nie wyskoczy.
- Nie będę z wami uprawiać seksu !- krzyknęłam.
- Chcesz czy nie chcesz, nam to bez róznicy. My i tak cię weźmiemy.
 I tak byłam gwałcona przez kilka długich dni. Odbywało się to kilka razy dziennie. Obaj mi to robili. Jeśli się opierałam, dostawałam batem czy pasem przez plecy. Pewnego dnia przyszli i powiedzieli, że mnie wypuszczają.Szczerze to nawet się zasmuciłam. Bo jak mnie stad wypuszcza bede musiała pożegnać się z siatkarzami i zrobić coś, żeby nigdy ich nie spotkać. 
- Dacie mi się chociaż umyć ? 
Poszeptali coś miedzy sobą i wyszli. Za kilka minut wrocili z miska wody i jakąś szmatą co miało mi służyć za ręcznik. Obmyłam delikatnie rany jakie mi się porobiły od bicia a następnie umyłam się cała. 
 Godzinę później wysadzili mnie na przystanku w Spale. Nie miałam siły na nic. Wszystko mnie boli, a do ośrodka miałam spory kawałek do przejścia. Powoli udało mi się dojść do ośrodka.
- Pani Kaju co pani ?- podbiegła do mnie recepcjonistka.
- Mały wypadek. - próbowałam się uśmiechnąć.- Są jeszcze siatkarze ?
- Nie nie ma. Wyjechali pięć dni temu do Arłamowa.
 Dobiła mnie. Jak ja się tam do nich dostanę. Po chwili mnie oświeciło. Samochód Kubiaka. 
-Pani Aniu są tu kluczyki do samochodów siatkarzy.
- Tak są, bo panowie na zgrupowanie pojechali autokarem
- To da mi pani klucz do auta Michała Kubiaka, muszę jakoś do nich dotrzeć.
 Po 10 minutach wyjeżdżałam już z parkingu. Po 4h jazdy dotarłam do hotelu w którym mieszkali siatkarze. Zameldowałam się w hotelu i od razu ruszyłam do pokoju. Tam od razu poszłam spać. Następnego dnia postanowiłam pójść do sportowców. Siedzieli już na stołówce.Stanęłam w drzwiach i się odezwałam.
- Cześć. - Powoli każdy odwrócił głowy.
- Kaja! - zakrztusił się Kubi.
- No ja.
Wszyscy rzucili się aby mnie przytulić albo ucałować.
- Boże dziecino gdzieś ty była ? Co się z toba stało ? My tu od zmysłów odchodzimy ! - zasypał mnie gradem pytań Ignaczak.
- Moge najpierw coś zjeść ? Później wam opowiem, okej ? - przytaknęli równo i zaprowdzili mnie do stołu.
Po śniadaniu zebraliśmy się wszyscy w pokoju Zbyszka i Kubiaka. Opowiedziłam im o wszystkim co się wydarzyło a oni mi powiedzieli do jakich wniosków oni doszli. Słuchając ich sama zaczęłam się zastanawiać czy to mogli być mój ojciec i Konrad ? W sumie zgadzałby się wygląd, wzrost ale po co mieliby to robić ? Ojciec za to, że pieniędzy im nie chciałam pożyczyć a Konrad za to że dałam mu kosza ? W sumie całkiem logicznie to brzmi. Ale tak czy siak musze od nich odejść. Rozeszliśmy się wszyscy do swoich pokoi. Panowie aby przygotować się na trening a ja,żeby się spakować i odejść. Pakowałam się i płakałam. Bolało mnie wszystko a w szczególności serce, bo musiałam ich zostawić ale nie chce żeby coś im się stało.Gdy panowie poszli na trening ja wymeldowałam się z hotelu i wsiadłam w taksówkę i odjechałam. Zostawiając za sobą to co było najpiękniejsze i najlepsze w moim życiu. 
- Prosze na lotnisko do Rzeszowa. - powiedziałam do kierowcy. 
Cała drogę płakałam. Po prawie dwóch godzinach jazdy dotarłam na miejsce, zapłaciłam i wysiadłam. Swoje kroki skierowałam do budynku portu lotniczego. Z tego co powiedziała spikerka lot mam za godzinę. Usiadłam sobie na krzesełkach i wyjęłam ksiażkę, aby się nie zanudzić. Nie zdążyłam nawet przeczytać zdania gdy przyszedł mi sms. "Gdzie ty znowu przepadłaś?" Igła. Zaraz za nim przyszły dwa o podobnej treści od Zbyszka i Kubiaka. Nie odpisałam no bo co niby miałabym im odpisać...Sorry chłopaki odchodzę ? Przecież to głupie. Postanowiłam nic nie odpisywać. 
 Po ogłoszeniu mojego lotu,zabrałam walizkę i skierowałam się w odpowiednim kierunku aby dostać się do samolotu. 
Cały lot przespałam. Całe szczęście był on bez przesiadek. Po 6h lotu wysiadłam na płycie lotniska na Kubie. Nie widziałam innego wyjścia dla siebie. Bo gdzie ja bym się miała podziać ? Nie mam nikogo! Poza siatkarzami. Pozostał mi jeden siatkarz, Osmany. Zadzwoniłam do niego czy mógłby mnie odebrać z lotniska ? Trochę go tym zaskoczyłam ale powiedział, zebym się nigdzie nie ruszała (a gdzie bym miała iść?) on zaraz będzie. To zaraz przerodziło się 45 minut,ale nie bede narzekać. Gdy tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Matko, Kaja! Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem. - poczułam że łzy mu lecą po policzkach.Odsunęłam go lekko od siebie, uśmiechnęłam się lekko i otarłam mu dłońmi mokre policzki.
- Nie płacz. Jak widzisz żyje- słaby żart. 
- Gdzie ty byłaś ? Co ci się stało ? 
- Osmany możemy pogadać o tym u ciebie w domu ?
 - Wybacz-uśmiechnął się- Chodź, pojedziemy do mnie, coś zjesz, odpoczniesz i wtedy pogadamy.
Mieszkanie Osmanego było duże i przytulne. Nie przeszkadzał mi nawet bałagan w nim panujący. To nawet też miało swojego rodzaju urok. 
- Tam masz toalete. Możesz wziąć prysznic, na półce są reczniki i jakaś koszulka też się tam znajdzie. A tu- otworzył przede mną drzwi- jest twoja sypialnia. Moja jest tam.- wskazał palcem w głab korytarza.
- Dziękuje Osmany. 
- Oj nie dziękuj, tylko idź się wykąp i wracaj na kolacje. 
Kąpiel była długa i relaksująca. Zgodnie z instrukcjami Juantoreny na półce znalazłam koszulkę, która sądząc po razmiarach należała do niego. Chociaż swoją drogą ciekawe gdzie mieszka ta jego narzeczona ? Nie widać, żeby tu mieszkała. Trochę to dziwne za kilka miesiecy ślub i oni mieszkają osobno. No chyba że ona jakaś religijna czy tradycyjna ! Lecz nie wygląda na taką. Wiem, wiem nie ocenia się książki po okładce. No ale jakoś tak mnie naszło. Ubrana i z mokrymi włosami wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni, gdzie Osmany ponoć przygotował kolacje.
- O wyszłaś już.- uśmiechnął się- Siadaj proszę. 
Zrobiłam to o co prosił a on usiadł na przeciw.
- Nie chce cie zmuszać ale powiesz mi co się z tobą działo.
Chwilę milczałam i zaczęłam mu opiwadać to co się ze mną działo. I o podejrzeniach chłopaków.
- No okej, ale ja czegoś nie ogarniam. Wypuścili cie, wróciłaś do chłopaków, choć jestem pełen podziwu że nie masz żadnego urazu na psychice co do mężczyzn, więc co ty robisz teraz u mnie ? Nie to żeby mi twoje towarzystwo nie odpowiadało i nie cieszył się z twojej obecnosci.
I znów zaczęłam mu mówić. Tym razem o ultimatum jakie mi postawili.
- Aaahaa..- tyle zdołał z siebie wydusić. Po chwili wstał, podszedł do mnie i przytulił. Potrzebowałam tego. 
- To ja się już wyspowiadałam to teraz ty mi się wyspowiadasz, okej ? - uśmiechnęłam się do niego.
- Okej. Wal !
- Czy twoja dziewczyna mieszka z tobą ? Bo w łazience nie ma żadnych jej rzeczy no i ten, jak na faceta przystało, bałagan w mieszkaniu. Coś tu nie gra.
Jego uśmiech na twarzy, przepadł igła w stogu siana. Teraz pojawiła się smutna mina.
- Ej Osmany nie chciałam cie urazić. Przepraszam.
- Nie, nic się nie stało. Veronica mnie zdradziła i ślubu nie będzie.
Zatkało mnie.
- Oj Osamny przykro mi. Najwidoczniej nie była warta takiego skarba jak ty. Znajdziesz sobie inną. - znów się prztuliliśmy. Nagle twarz Osmanego zbliżyła się do mojej. Delikatnie musnął moje wargi. Ja nie mogłam się ruszyć. Coś mnie sparaliżowało. Strach ? Chłopak po chwili się zorientował co się dzieje i się odsunął.
- Kaja.. Ja.. Przepraszam- jąkał się zmieszany.
- To ja przepraszam. Może w kontaktach jako takich nie jest źle ze mną po tym ale w sytuacjach intymnych dostaję jakiegoś paraliżu.- spuściłam głowę.
- Może na razie zapomnijmy o tym. Wrócimy do tej rozmowy później a teraz chodzmy spać. 
 Pogasiliśmy światła i udaliśmy się do swoich sypialni życząc sobie wcześniej dobrej nocy.
 Tej nocy w ogóle nie spałam. Co zdążyłam zasnąć budziłam się szybko spocona, śniły mi się koszmary. Nie mogąc spać poszłam do kuchni w której na stole leżał laptop siatkarza. Skorzystałam z niego. Odwiedziłam portale społecznościowe. Na facebooku pojawiło się wiele wiadomości od siatkarzy z pytaniami gdzie jestem ? Postanowiłam utworzyć grupową konwersacje i napisać im wyjaśnienie. " Moi kochani panowie, możliwie że mi tego nie wybaczycie, ale musiałam tak postąpić aby was chronić. Wolałam od was odejść z bolejącym sercem niż cierpieć, gdyby się któremuś z was coś stało. Zapomnicie o mnie szybko i znajdziecie kogoś na moje miejsce. Nie martwcie się o mnie. Mam się dobrze. Trenujcie, nie obijajcie się, grajcie i wygrywajcie. Wiedzcie, że was oglądam i dopinguje ! Będziecie w moim sercu zawsze. Kocham każdego z was z osobna i razem. Tak więc bądźcie zdrowi, szczęśliwi i ucałujcie ode mnie dziewczyny. Kochająca was, Kaja.". Łzy mi pociekły gdy pisałam tą wiadomość. Mam nadzieje, że mi to wybaczą. Poprzeglądałam jeszcze kilka stron i wyłaczyłam komputer. Wróciłam do pokoju i siedziałam tak do rana na łóżku.