niedziela, 25 października 2015

22.

"-Puchatku ?
-Tak Prosiaczku ?
-Nic.- powiedział Prosiaczek
biorąc Puchatka z łapkę
-Chciałem się tylko upewnić, że jesteś."

Wróciłam do pokoju, wzięłam prysznic i przebrałam się piżamkę. Potem wzięłam laptopa na kolana i postanowiłam zobaczyć co się dzieje na portalach społecznościowych typu:facebook, instagram, twitter i snap.
 Około godziny 22 położyłam sie spać.

ZBYSZEK I IGŁA DOBIJAJĄCY SIĘ DO POKOJU KAI O 7 RANO

- Kaja wstawaj zaraz schodzimy na śniadanie. I wyruszamy w drogę do Arłamowa. ! -krzyczałem.
- Czego wy się tu tak drzecie ?! -spytał Winiar wyłaniając się z pokoju.
- Próbujemy obudzić Kaje ale ta w ogóle nas nie słyszy albo udaje.
- A może,cioły, coś jej się stało ?
Spojrzeliśmy po sobie i po chwili namysłu postanowiliśmy wyważyć drzwi.
- Kaja! Jesteś !?
Przeszukaliśmy cały pokój ale jej nie było. No przecież nie mogła się nigdzie schować a wychodzić też nie wychodziła, bo ktoś by ją widział.
- Kutwa gdzież ona jest?- chodził w te i z powrotem Krzysiek.
- A co jeśli coś jej się stało ?! - załamany schowałem twarz w dłoniach.
- Nawet tak nie myśl.- warknął na mnie Michał.-Chodźcie popytamy ludzi może ktoś ją widział. Może poszła pobiegać. 
We trójkę ruszyliśmy na poszukiwania.
 Przepytaliśmy wszystkich. Pozostali zawodnicy dołączyli się di nas i także jej szukali.Mieliśmy wyjechać dziś do Arłamowa ale teraz nie wiemy co zrobić. Trener ponoć ma zadzwonić do hotelu i powiedzieć, że przyjedziemy jutro.
- Chłopaki zgłośmy to na policje. W końcu do cholery oni muszą mieć co robić a 
nie tylko kasę brać za nic. - Winiar jak zawsze ma głowę na karku i stara się myśleć racjonalnie.
- Ale co oni mogą ? Stękać! - odparł Kubi.
- No ale Michał nie możemy też tak bezczynnie siedzieć !-  odparł Wlazły.Wszyscy mu przytaknęliśmy.
 Dwie godziny później wychodziliśmy już z komisariatu. Policja nie przyjęła naszego zgłoszenia, gdyż nie minęło jeszcze 24h.Bla bla bla...!
- Panowie musimy coś zrobić. Musimy jej szukać. No przecież nie wyparowała.! - mówiłem podniesionym głosem, bo w końcu to moja, niestety, była dziewczyna.
- Ale Zibi gdzie ? - spojrzał na mnie Buszek.
- Nie wiem...- krzyknąłem, ale opanowałem się gdy Igła położył mi dłoń na ramieniu. - Przecież nie możemy nic nie robić....ja nie mogę.
- Zibi ale my też chcemy ją odnaleźć ale najpierw musimy się zastanowić kto mógł ją porwać, po co ? I dopiero podjąć jakieś kroki, bo policja...sam wiesz. - uspokoił mnie jak zawsze Igła.
  
ZBYSZEK

    Poszukiwania trwały cały dzień. I nic. Następnego dnia mieliśmy wszyscy wyjechać do Arłamowa na zgrupowanie w którym miały nam towarzyszyć nasze partnerki. Ja na to zgrupowanie nie zabieram Kai - tej w ciąży. Bo mnie z nią nic nie łączy poza Prawdopodobną ciążą. Prosiłem trenera abym mógł tu zostać i tu trenować a także móc szukać Kai. Ale ten się nie zgodził, powiedział : "Skoro policja się tym zajęła to nie ma potrzeby abyś tu zostawał. Daj im pracować. A Kaja i tak się znajdzie cała i zdrowa. ". No nie mogłem z nim dyskutować, polemizować bo mogłoby się to dla mnie źle skończyć. O 12 wszyscy zwarci i gotowi czekaliśmy w recepcji na autokar.
  Na miejsce dojechaliśmy na 18. Tam dostaliśmy pokoje i wraz z walizkami podążyliśmy do nich aby się odświeżyć i rozpakować. Ja dostałem pokoju z Kubiakiem. Trochę mi to był nie na rękę bo się pokłóciliśmy ale jego Monika nie mogła przyjechać bo jej mama się rozchorowała i musiała się nią zająć. Po prysznicu rzuciłem się na łóżko, zakryłem łokciem oczy i zacząłem myśleć o Kai. Gdzie ona jest ? Kto ją przetrzymuje ? Gdzie ? Po co ?  Aż z tego natłoku myśli nie poczułem kiedy mi zaczęły lecieć łzy. Z bezsilności.Ze smutku. Ze strachu o Kaję. Poczułem jak ktoś siada obok mnie i bierze mnie za rękę. Odjąłem rękę i ujrzałem Miśka.
- Zibi nie płacz. Nie mogę na ciebie patrzeć jak płaczesz. Mnie aż serce boli jak mój przyjaciel, baa brat płacze. - usiadłem a ten mnie objął i przytulił.- Kaja się odnajdzie, zobaczysz. Jeszcze będziemy się śmiać aaaa może nawet kiedyś tańczyć na waszym weselu. - przyciągnął mnie jeszcze bliżej i pozwolił sie wypłakać. Po kilku minutach ogarnąłem się.
- Dzięki Misiu. Brakowało mi tych naszych rozmów i wspólnych milczeń. Nie kłóćmy się już.
- Mi też brakowało. - uśmiechnęliśmy się do siebie.

  W Arłamowie trenujemy już czwarty dzień. Lecz pomimo, że każdy z nas stara się skupić na swojej pracy to każdy myśli o Kai. Jesteśmy cały czas w kontakcie z Łódzką policją. Szukają ją nadal.
- Wiem ! - rozległ się krzyk Ziomka. Wyobraźcie sobie krzyczącego Łukasza !
Wszyscy stanęli, co niektórym piłki pospadały na głowy bo mieli akurat skakać do ataku albo do zagrywki, i spojrzeli na rozgrywającego.
- Co wiesz? - spytał z dziwną miną Możdżonek.
- Wiem kto mógł porwać nasza Kaję. - wszyscy jak jeden mąż zebrali się wokół Żygadły.
- Mów.- rozkazał Krzysiek.
- Pamiętacie te dziwne odwiedziny rodziców Kai w ośrodku i tego muzyka, o którym opowiadaliście. Ten przez którego Kaja trafiła do szpitala.
- No pamiętamy. - przytaknęliśmy.
- Iii ? - spojrzał na nas. Po chwili zastanowienia zrozumieliśmy co wymyślił.
- A to skurwiele ! - wrzasnął Ignaczak.
 Wszyscy od razu podeszliśmy do trenera i wytłumaczyliśmy mu o co chodzi.
- Panowie to musicie to zgłosić policji.- rzekł Antiga.
- Zaraz to zrobimy.- odparł Igła.
Trening zakończyliśmy 15 minut później. Później zadzwoniliśmy do policjanta zajmującego się poszukiwaniem Kai i powiedzieliśmy mu o swoich podejrzeniach. On obiecał, że to sprawdzi.
  Cały dzień czekaliśmy na jakikolwiek telefon z policji, ale nic takiego nie nastąpiło. Piątego dnia pobytu w Arłamowie dostaliśmy telefon od policjanta. Powiedział nam że ten muzyk nie był widziany od 6dniu w swoim mieszkaniu ani nie kontaktował sie z nikim. Natomiast co do rodziców Kai to w ich tymczasowym miejscu zamieszkania zastano tylko matkę a ojciec podobno wyjechał za granicę do pracy.  Podziękowaliśmy funkcjonariuszowi za informację i prosiliśmy go aby nas na bierząco informował.
- No i kurczaki dalej nie wiadomo co z nią ! - załamywała ręce podczas obiadu Aga Zatora. 
- Ale Kaja to twarda dziewczyna i da radę. - odrzekła z uśmiechem Ola Nowakowska. 
 W tym czasie rozległ dźwięk dzwonka Kubiakowego telefonu.
- O cholera! -przeraził się - Osmany dzwoni.Powiedzieć mu ? - spojrzał na nas.
- Tak, powiedz mu. Przecież to przyjaciel.- odparł Mario.
Kubiak z telefonem w ręce wyszedł na taras. Wrócił do nas po kilku minutach.
- I jak Juantorena ?- zapytałem.
- Załamał się. Z początku mi nie wierzył, ale gdy opowiedziałem mu wszystko uwierzył. Prosił abym go informował co i jak.
 Nadszedł dzień szósty. Wszyscy w smętnych humorach pojawili się na śniadaniu. Nikt od czasu porwania Kai nie miał nastroju do żartów.W połowie śniadania stało się coś o co by nawet nikomu przez myśl nie przeszło.
- Cześć. - powiedział ktoś cichym głosem.Powoli każdy odwrócił głowy a nam ukazała się w pełnej okazałości nasza zguba.
- Kaja! - zakrztusił się Kubi.
- No ja.
Wszyscy rzuciliśmy się aby ją przytlić i ucałować.
- Boże dziecino gdzieś ty była ? Co się z toba stało ? My tu od zmysłów odchodzimy ! - zasypał ją gradem pytań Ignaczak.
- Moge najpierw coś zjeść ? Później wam opowiem, okej ? - przytaknęliśny równo i zaprowdziliśmy ją do stołu.
Po śniadaniu zebraliśmy się wszyscy w pokoju moim i Kubiaka. Tu i teraz Kaja miała nam opowiedzieć co się stało.
 Słuchaliśmy jej nie wierząc własnym uszom. Lecz to co mówiła potwierdzała naocznymi dowodami. Gdy zakończyła nikt nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. Brakło odpowiednich słów. 


~*~
Dziś taki krótki! 
Przepraszam, als po prostu nie daje rady ogarnąć tego wszystkiego. Szkoła-dom-blog. Coś muszś poświścić aby coś mogło dawać zyski. Ale bloga nie zawieszam, może rzadziej beda rozdziały ale będą. Choć ostatnio napisałam ich 3 do przodu ale blogger postanowił zabawić się ze mną w kotka i myszkę usunął mi te trzy rozdziały ! 

Tak więc oddaje ten rozdział ! Następny..nic nie obiecuje spróbuje dodać w poniedziałek wieczorem. ;)

Jutro idę na wesele ! Może jakiś pomysł mi przyjdzis do głowy ;D

Pozdrawiam !
Buziaki ;***
Kasia.!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz