środa, 25 listopada 2015

23.

"Kochać to także umieć się rozstać..."

KAJA

 Obudziłam się...ale nie w swoim pokoju. W swoim spalskim pokoju. Musiał być ranek, tylko nie wiem która jest godzina. Nie widziałam czy widno jest na zewnątrz bo w tym pomieszczeniu nie było okien. Próbowałam wstać, ale powstrzymały mnie związane czymś nogi i ręce.Nie miałam w ogóle pojęcia jak ja się tu znalazłam, przecież kładłam się spać w spalskim łóżku, to co ja robię tu ?! Myśląc siedziałam na ziemi bardzo długo....z resztą nie wiem ile ! W końcu ktoś uraczył mnie swoją obecnością. Byli to dwaj mężczyźni, w czarnych kominiarkach, skórzanych kurtkach, ciemnych spodniach, ciężkich butach i w rękawiczkach.Jeden gruby i niski a drugi szczupły i wysoki.
- Ooo a kogóż my tu mamy ? Taką bezbronną dziewczynę.- zaśmiał się ten gruby.
- Po co mnie tu trzymacie ? Czego wy chcecie ? - starałam się być twarda i nie pokazywać im że się boję.
- Mamy na ciebie plan. - odpowiedział ten drugi.- Związany też po części z tymi twoimi siatkarzami.
- Co ?!- krzyknęłam - Zostawcie siatkarzy w spokoju. Ja wam nie wystarczam ? Możecie robić ze mną wszystko tylko ich zostawcie !
- Oho jaka waleczna i troskliwa.- zaśmiał się chudy - Ciekawe czy oni by się tak o ciebie trosz…czyli ? Ciekawe czy zaczęli Cię już szukać  ? Czy w ogóle będą ?
- Nie myślcie sobie, że ujdzie Wam to na sucho! Chłopaki na bank będą mnie szukać. I na pewno znajdą.
- Patrz jaka pewna swego ! - zaśmiali się obaj.
- Mówcie czego chcecie !
- Więc... na początek to chcemy skosztować ciebie.- what ?! Oni chyba nie mają na myśli.. tego ! Żartują sobie ?!
- Dowcipniś !- uśmiechnęłam się sztucznie. W sumie jak na porwaną miałam całkiem niezły humor.
- Sęk w tym, że nie żartujemy !- odparł poważnie grubas, a mnie serce mało co z piersi nie wyskoczy.
- Nie będę z wami uprawiać seksu !- krzyknęłam.
- Chcesz czy nie chcesz, nam to bez róznicy. My i tak cię weźmiemy.
 I tak byłam gwałcona przez kilka długich dni. Odbywało się to kilka razy dziennie. Obaj mi to robili. Jeśli się opierałam, dostawałam batem czy pasem przez plecy. Pewnego dnia przyszli i powiedzieli, że mnie wypuszczają.Szczerze to nawet się zasmuciłam. Bo jak mnie stad wypuszcza bede musiała pożegnać się z siatkarzami i zrobić coś, żeby nigdy ich nie spotkać. 
- Dacie mi się chociaż umyć ? 
Poszeptali coś miedzy sobą i wyszli. Za kilka minut wrocili z miska wody i jakąś szmatą co miało mi służyć za ręcznik. Obmyłam delikatnie rany jakie mi się porobiły od bicia a następnie umyłam się cała. 
 Godzinę później wysadzili mnie na przystanku w Spale. Nie miałam siły na nic. Wszystko mnie boli, a do ośrodka miałam spory kawałek do przejścia. Powoli udało mi się dojść do ośrodka.
- Pani Kaju co pani ?- podbiegła do mnie recepcjonistka.
- Mały wypadek. - próbowałam się uśmiechnąć.- Są jeszcze siatkarze ?
- Nie nie ma. Wyjechali pięć dni temu do Arłamowa.
 Dobiła mnie. Jak ja się tam do nich dostanę. Po chwili mnie oświeciło. Samochód Kubiaka. 
-Pani Aniu są tu kluczyki do samochodów siatkarzy.
- Tak są, bo panowie na zgrupowanie pojechali autokarem
- To da mi pani klucz do auta Michała Kubiaka, muszę jakoś do nich dotrzeć.
 Po 10 minutach wyjeżdżałam już z parkingu. Po 4h jazdy dotarłam do hotelu w którym mieszkali siatkarze. Zameldowałam się w hotelu i od razu ruszyłam do pokoju. Tam od razu poszłam spać. Następnego dnia postanowiłam pójść do sportowców. Siedzieli już na stołówce.Stanęłam w drzwiach i się odezwałam.
- Cześć. - Powoli każdy odwrócił głowy.
- Kaja! - zakrztusił się Kubi.
- No ja.
Wszyscy rzucili się aby mnie przytulić albo ucałować.
- Boże dziecino gdzieś ty była ? Co się z toba stało ? My tu od zmysłów odchodzimy ! - zasypał mnie gradem pytań Ignaczak.
- Moge najpierw coś zjeść ? Później wam opowiem, okej ? - przytaknęli równo i zaprowdzili mnie do stołu.
Po śniadaniu zebraliśmy się wszyscy w pokoju Zbyszka i Kubiaka. Opowiedziłam im o wszystkim co się wydarzyło a oni mi powiedzieli do jakich wniosków oni doszli. Słuchając ich sama zaczęłam się zastanawiać czy to mogli być mój ojciec i Konrad ? W sumie zgadzałby się wygląd, wzrost ale po co mieliby to robić ? Ojciec za to, że pieniędzy im nie chciałam pożyczyć a Konrad za to że dałam mu kosza ? W sumie całkiem logicznie to brzmi. Ale tak czy siak musze od nich odejść. Rozeszliśmy się wszyscy do swoich pokoi. Panowie aby przygotować się na trening a ja,żeby się spakować i odejść. Pakowałam się i płakałam. Bolało mnie wszystko a w szczególności serce, bo musiałam ich zostawić ale nie chce żeby coś im się stało.Gdy panowie poszli na trening ja wymeldowałam się z hotelu i wsiadłam w taksówkę i odjechałam. Zostawiając za sobą to co było najpiękniejsze i najlepsze w moim życiu. 
- Prosze na lotnisko do Rzeszowa. - powiedziałam do kierowcy. 
Cała drogę płakałam. Po prawie dwóch godzinach jazdy dotarłam na miejsce, zapłaciłam i wysiadłam. Swoje kroki skierowałam do budynku portu lotniczego. Z tego co powiedziała spikerka lot mam za godzinę. Usiadłam sobie na krzesełkach i wyjęłam ksiażkę, aby się nie zanudzić. Nie zdążyłam nawet przeczytać zdania gdy przyszedł mi sms. "Gdzie ty znowu przepadłaś?" Igła. Zaraz za nim przyszły dwa o podobnej treści od Zbyszka i Kubiaka. Nie odpisałam no bo co niby miałabym im odpisać...Sorry chłopaki odchodzę ? Przecież to głupie. Postanowiłam nic nie odpisywać. 
 Po ogłoszeniu mojego lotu,zabrałam walizkę i skierowałam się w odpowiednim kierunku aby dostać się do samolotu. 
Cały lot przespałam. Całe szczęście był on bez przesiadek. Po 6h lotu wysiadłam na płycie lotniska na Kubie. Nie widziałam innego wyjścia dla siebie. Bo gdzie ja bym się miała podziać ? Nie mam nikogo! Poza siatkarzami. Pozostał mi jeden siatkarz, Osmany. Zadzwoniłam do niego czy mógłby mnie odebrać z lotniska ? Trochę go tym zaskoczyłam ale powiedział, zebym się nigdzie nie ruszała (a gdzie bym miała iść?) on zaraz będzie. To zaraz przerodziło się 45 minut,ale nie bede narzekać. Gdy tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Matko, Kaja! Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem. - poczułam że łzy mu lecą po policzkach.Odsunęłam go lekko od siebie, uśmiechnęłam się lekko i otarłam mu dłońmi mokre policzki.
- Nie płacz. Jak widzisz żyje- słaby żart. 
- Gdzie ty byłaś ? Co ci się stało ? 
- Osmany możemy pogadać o tym u ciebie w domu ?
 - Wybacz-uśmiechnął się- Chodź, pojedziemy do mnie, coś zjesz, odpoczniesz i wtedy pogadamy.
Mieszkanie Osmanego było duże i przytulne. Nie przeszkadzał mi nawet bałagan w nim panujący. To nawet też miało swojego rodzaju urok. 
- Tam masz toalete. Możesz wziąć prysznic, na półce są reczniki i jakaś koszulka też się tam znajdzie. A tu- otworzył przede mną drzwi- jest twoja sypialnia. Moja jest tam.- wskazał palcem w głab korytarza.
- Dziękuje Osmany. 
- Oj nie dziękuj, tylko idź się wykąp i wracaj na kolacje. 
Kąpiel była długa i relaksująca. Zgodnie z instrukcjami Juantoreny na półce znalazłam koszulkę, która sądząc po razmiarach należała do niego. Chociaż swoją drogą ciekawe gdzie mieszka ta jego narzeczona ? Nie widać, żeby tu mieszkała. Trochę to dziwne za kilka miesiecy ślub i oni mieszkają osobno. No chyba że ona jakaś religijna czy tradycyjna ! Lecz nie wygląda na taką. Wiem, wiem nie ocenia się książki po okładce. No ale jakoś tak mnie naszło. Ubrana i z mokrymi włosami wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni, gdzie Osmany ponoć przygotował kolacje.
- O wyszłaś już.- uśmiechnął się- Siadaj proszę. 
Zrobiłam to o co prosił a on usiadł na przeciw.
- Nie chce cie zmuszać ale powiesz mi co się z tobą działo.
Chwilę milczałam i zaczęłam mu opiwadać to co się ze mną działo. I o podejrzeniach chłopaków.
- No okej, ale ja czegoś nie ogarniam. Wypuścili cie, wróciłaś do chłopaków, choć jestem pełen podziwu że nie masz żadnego urazu na psychice co do mężczyzn, więc co ty robisz teraz u mnie ? Nie to żeby mi twoje towarzystwo nie odpowiadało i nie cieszył się z twojej obecnosci.
I znów zaczęłam mu mówić. Tym razem o ultimatum jakie mi postawili.
- Aaahaa..- tyle zdołał z siebie wydusić. Po chwili wstał, podszedł do mnie i przytulił. Potrzebowałam tego. 
- To ja się już wyspowiadałam to teraz ty mi się wyspowiadasz, okej ? - uśmiechnęłam się do niego.
- Okej. Wal !
- Czy twoja dziewczyna mieszka z tobą ? Bo w łazience nie ma żadnych jej rzeczy no i ten, jak na faceta przystało, bałagan w mieszkaniu. Coś tu nie gra.
Jego uśmiech na twarzy, przepadł igła w stogu siana. Teraz pojawiła się smutna mina.
- Ej Osmany nie chciałam cie urazić. Przepraszam.
- Nie, nic się nie stało. Veronica mnie zdradziła i ślubu nie będzie.
Zatkało mnie.
- Oj Osamny przykro mi. Najwidoczniej nie była warta takiego skarba jak ty. Znajdziesz sobie inną. - znów się prztuliliśmy. Nagle twarz Osmanego zbliżyła się do mojej. Delikatnie musnął moje wargi. Ja nie mogłam się ruszyć. Coś mnie sparaliżowało. Strach ? Chłopak po chwili się zorientował co się dzieje i się odsunął.
- Kaja.. Ja.. Przepraszam- jąkał się zmieszany.
- To ja przepraszam. Może w kontaktach jako takich nie jest źle ze mną po tym ale w sytuacjach intymnych dostaję jakiegoś paraliżu.- spuściłam głowę.
- Może na razie zapomnijmy o tym. Wrócimy do tej rozmowy później a teraz chodzmy spać. 
 Pogasiliśmy światła i udaliśmy się do swoich sypialni życząc sobie wcześniej dobrej nocy.
 Tej nocy w ogóle nie spałam. Co zdążyłam zasnąć budziłam się szybko spocona, śniły mi się koszmary. Nie mogąc spać poszłam do kuchni w której na stole leżał laptop siatkarza. Skorzystałam z niego. Odwiedziłam portale społecznościowe. Na facebooku pojawiło się wiele wiadomości od siatkarzy z pytaniami gdzie jestem ? Postanowiłam utworzyć grupową konwersacje i napisać im wyjaśnienie. " Moi kochani panowie, możliwie że mi tego nie wybaczycie, ale musiałam tak postąpić aby was chronić. Wolałam od was odejść z bolejącym sercem niż cierpieć, gdyby się któremuś z was coś stało. Zapomnicie o mnie szybko i znajdziecie kogoś na moje miejsce. Nie martwcie się o mnie. Mam się dobrze. Trenujcie, nie obijajcie się, grajcie i wygrywajcie. Wiedzcie, że was oglądam i dopinguje ! Będziecie w moim sercu zawsze. Kocham każdego z was z osobna i razem. Tak więc bądźcie zdrowi, szczęśliwi i ucałujcie ode mnie dziewczyny. Kochająca was, Kaja.". Łzy mi pociekły gdy pisałam tą wiadomość. Mam nadzieje, że mi to wybaczą. Poprzeglądałam jeszcze kilka stron i wyłaczyłam komputer. Wróciłam do pokoju i siedziałam tak do rana na łóżku.


niedziela, 25 października 2015

22.

"-Puchatku ?
-Tak Prosiaczku ?
-Nic.- powiedział Prosiaczek
biorąc Puchatka z łapkę
-Chciałem się tylko upewnić, że jesteś."

Wróciłam do pokoju, wzięłam prysznic i przebrałam się piżamkę. Potem wzięłam laptopa na kolana i postanowiłam zobaczyć co się dzieje na portalach społecznościowych typu:facebook, instagram, twitter i snap.
 Około godziny 22 położyłam sie spać.

ZBYSZEK I IGŁA DOBIJAJĄCY SIĘ DO POKOJU KAI O 7 RANO

- Kaja wstawaj zaraz schodzimy na śniadanie. I wyruszamy w drogę do Arłamowa. ! -krzyczałem.
- Czego wy się tu tak drzecie ?! -spytał Winiar wyłaniając się z pokoju.
- Próbujemy obudzić Kaje ale ta w ogóle nas nie słyszy albo udaje.
- A może,cioły, coś jej się stało ?
Spojrzeliśmy po sobie i po chwili namysłu postanowiliśmy wyważyć drzwi.
- Kaja! Jesteś !?
Przeszukaliśmy cały pokój ale jej nie było. No przecież nie mogła się nigdzie schować a wychodzić też nie wychodziła, bo ktoś by ją widział.
- Kutwa gdzież ona jest?- chodził w te i z powrotem Krzysiek.
- A co jeśli coś jej się stało ?! - załamany schowałem twarz w dłoniach.
- Nawet tak nie myśl.- warknął na mnie Michał.-Chodźcie popytamy ludzi może ktoś ją widział. Może poszła pobiegać. 
We trójkę ruszyliśmy na poszukiwania.
 Przepytaliśmy wszystkich. Pozostali zawodnicy dołączyli się di nas i także jej szukali.Mieliśmy wyjechać dziś do Arłamowa ale teraz nie wiemy co zrobić. Trener ponoć ma zadzwonić do hotelu i powiedzieć, że przyjedziemy jutro.
- Chłopaki zgłośmy to na policje. W końcu do cholery oni muszą mieć co robić a 
nie tylko kasę brać za nic. - Winiar jak zawsze ma głowę na karku i stara się myśleć racjonalnie.
- Ale co oni mogą ? Stękać! - odparł Kubi.
- No ale Michał nie możemy też tak bezczynnie siedzieć !-  odparł Wlazły.Wszyscy mu przytaknęliśmy.
 Dwie godziny później wychodziliśmy już z komisariatu. Policja nie przyjęła naszego zgłoszenia, gdyż nie minęło jeszcze 24h.Bla bla bla...!
- Panowie musimy coś zrobić. Musimy jej szukać. No przecież nie wyparowała.! - mówiłem podniesionym głosem, bo w końcu to moja, niestety, była dziewczyna.
- Ale Zibi gdzie ? - spojrzał na mnie Buszek.
- Nie wiem...- krzyknąłem, ale opanowałem się gdy Igła położył mi dłoń na ramieniu. - Przecież nie możemy nic nie robić....ja nie mogę.
- Zibi ale my też chcemy ją odnaleźć ale najpierw musimy się zastanowić kto mógł ją porwać, po co ? I dopiero podjąć jakieś kroki, bo policja...sam wiesz. - uspokoił mnie jak zawsze Igła.
  
ZBYSZEK

    Poszukiwania trwały cały dzień. I nic. Następnego dnia mieliśmy wszyscy wyjechać do Arłamowa na zgrupowanie w którym miały nam towarzyszyć nasze partnerki. Ja na to zgrupowanie nie zabieram Kai - tej w ciąży. Bo mnie z nią nic nie łączy poza Prawdopodobną ciążą. Prosiłem trenera abym mógł tu zostać i tu trenować a także móc szukać Kai. Ale ten się nie zgodził, powiedział : "Skoro policja się tym zajęła to nie ma potrzeby abyś tu zostawał. Daj im pracować. A Kaja i tak się znajdzie cała i zdrowa. ". No nie mogłem z nim dyskutować, polemizować bo mogłoby się to dla mnie źle skończyć. O 12 wszyscy zwarci i gotowi czekaliśmy w recepcji na autokar.
  Na miejsce dojechaliśmy na 18. Tam dostaliśmy pokoje i wraz z walizkami podążyliśmy do nich aby się odświeżyć i rozpakować. Ja dostałem pokoju z Kubiakiem. Trochę mi to był nie na rękę bo się pokłóciliśmy ale jego Monika nie mogła przyjechać bo jej mama się rozchorowała i musiała się nią zająć. Po prysznicu rzuciłem się na łóżko, zakryłem łokciem oczy i zacząłem myśleć o Kai. Gdzie ona jest ? Kto ją przetrzymuje ? Gdzie ? Po co ?  Aż z tego natłoku myśli nie poczułem kiedy mi zaczęły lecieć łzy. Z bezsilności.Ze smutku. Ze strachu o Kaję. Poczułem jak ktoś siada obok mnie i bierze mnie za rękę. Odjąłem rękę i ujrzałem Miśka.
- Zibi nie płacz. Nie mogę na ciebie patrzeć jak płaczesz. Mnie aż serce boli jak mój przyjaciel, baa brat płacze. - usiadłem a ten mnie objął i przytulił.- Kaja się odnajdzie, zobaczysz. Jeszcze będziemy się śmiać aaaa może nawet kiedyś tańczyć na waszym weselu. - przyciągnął mnie jeszcze bliżej i pozwolił sie wypłakać. Po kilku minutach ogarnąłem się.
- Dzięki Misiu. Brakowało mi tych naszych rozmów i wspólnych milczeń. Nie kłóćmy się już.
- Mi też brakowało. - uśmiechnęliśmy się do siebie.

  W Arłamowie trenujemy już czwarty dzień. Lecz pomimo, że każdy z nas stara się skupić na swojej pracy to każdy myśli o Kai. Jesteśmy cały czas w kontakcie z Łódzką policją. Szukają ją nadal.
- Wiem ! - rozległ się krzyk Ziomka. Wyobraźcie sobie krzyczącego Łukasza !
Wszyscy stanęli, co niektórym piłki pospadały na głowy bo mieli akurat skakać do ataku albo do zagrywki, i spojrzeli na rozgrywającego.
- Co wiesz? - spytał z dziwną miną Możdżonek.
- Wiem kto mógł porwać nasza Kaję. - wszyscy jak jeden mąż zebrali się wokół Żygadły.
- Mów.- rozkazał Krzysiek.
- Pamiętacie te dziwne odwiedziny rodziców Kai w ośrodku i tego muzyka, o którym opowiadaliście. Ten przez którego Kaja trafiła do szpitala.
- No pamiętamy. - przytaknęliśmy.
- Iii ? - spojrzał na nas. Po chwili zastanowienia zrozumieliśmy co wymyślił.
- A to skurwiele ! - wrzasnął Ignaczak.
 Wszyscy od razu podeszliśmy do trenera i wytłumaczyliśmy mu o co chodzi.
- Panowie to musicie to zgłosić policji.- rzekł Antiga.
- Zaraz to zrobimy.- odparł Igła.
Trening zakończyliśmy 15 minut później. Później zadzwoniliśmy do policjanta zajmującego się poszukiwaniem Kai i powiedzieliśmy mu o swoich podejrzeniach. On obiecał, że to sprawdzi.
  Cały dzień czekaliśmy na jakikolwiek telefon z policji, ale nic takiego nie nastąpiło. Piątego dnia pobytu w Arłamowie dostaliśmy telefon od policjanta. Powiedział nam że ten muzyk nie był widziany od 6dniu w swoim mieszkaniu ani nie kontaktował sie z nikim. Natomiast co do rodziców Kai to w ich tymczasowym miejscu zamieszkania zastano tylko matkę a ojciec podobno wyjechał za granicę do pracy.  Podziękowaliśmy funkcjonariuszowi za informację i prosiliśmy go aby nas na bierząco informował.
- No i kurczaki dalej nie wiadomo co z nią ! - załamywała ręce podczas obiadu Aga Zatora. 
- Ale Kaja to twarda dziewczyna i da radę. - odrzekła z uśmiechem Ola Nowakowska. 
 W tym czasie rozległ dźwięk dzwonka Kubiakowego telefonu.
- O cholera! -przeraził się - Osmany dzwoni.Powiedzieć mu ? - spojrzał na nas.
- Tak, powiedz mu. Przecież to przyjaciel.- odparł Mario.
Kubiak z telefonem w ręce wyszedł na taras. Wrócił do nas po kilku minutach.
- I jak Juantorena ?- zapytałem.
- Załamał się. Z początku mi nie wierzył, ale gdy opowiedziałem mu wszystko uwierzył. Prosił abym go informował co i jak.
 Nadszedł dzień szósty. Wszyscy w smętnych humorach pojawili się na śniadaniu. Nikt od czasu porwania Kai nie miał nastroju do żartów.W połowie śniadania stało się coś o co by nawet nikomu przez myśl nie przeszło.
- Cześć. - powiedział ktoś cichym głosem.Powoli każdy odwrócił głowy a nam ukazała się w pełnej okazałości nasza zguba.
- Kaja! - zakrztusił się Kubi.
- No ja.
Wszyscy rzuciliśmy się aby ją przytlić i ucałować.
- Boże dziecino gdzieś ty była ? Co się z toba stało ? My tu od zmysłów odchodzimy ! - zasypał ją gradem pytań Ignaczak.
- Moge najpierw coś zjeść ? Później wam opowiem, okej ? - przytaknęliśny równo i zaprowdziliśmy ją do stołu.
Po śniadaniu zebraliśmy się wszyscy w pokoju moim i Kubiaka. Tu i teraz Kaja miała nam opowiedzieć co się stało.
 Słuchaliśmy jej nie wierząc własnym uszom. Lecz to co mówiła potwierdzała naocznymi dowodami. Gdy zakończyła nikt nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. Brakło odpowiednich słów. 


~*~
Dziś taki krótki! 
Przepraszam, als po prostu nie daje rady ogarnąć tego wszystkiego. Szkoła-dom-blog. Coś muszś poświścić aby coś mogło dawać zyski. Ale bloga nie zawieszam, może rzadziej beda rozdziały ale będą. Choć ostatnio napisałam ich 3 do przodu ale blogger postanowił zabawić się ze mną w kotka i myszkę usunął mi te trzy rozdziały ! 

Tak więc oddaje ten rozdział ! Następny..nic nie obiecuje spróbuje dodać w poniedziałek wieczorem. ;)

Jutro idę na wesele ! Może jakiś pomysł mi przyjdzis do głowy ;D

Pozdrawiam !
Buziaki ;***
Kasia.!

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

21.

"Życie jest pełne niespodzianek,
tych dobrych i tych złych,
złe się dzieją tylko wtedy,gdy
ma się stać coś dobrego
i zajmie jego miejsce."

Po usłyszeniu  tego zaczęłam się śmiać. Lecz gdy dotarł do mnie sens słów wypowiedzianych przez dziewczynę, spojrzałam na Zibiego potem na nią i tak kilka razy.
- Zibi o czym na mówi ?- spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- O tym, że będę tatą - chłopak sam nie wierzył w to co usłyszał.
- Ale jak ty możesz być tatą skoro podobno wtedy, w garderobie Pajenka się nie kochaliście ?
- Nie powiedziałeś jej ?
- O ? - spytałam nic nie rozumiejąc.
- O tym że się właśnie ostro, podkreślam ostro się kochaliśmy.
- Zbyszek o czym ta dziewucha mówi ? - spytałam z założonymi na piersi rękoma.
Ten nic nie odpowiedział. Milczał. Po jego milczeniu można było wywnioskować,że nad jeziorem nie powiedział mi całej prawdy, nie do końca. W szoku zabrałam swoje rzeczy i wybiegłam z hotelu. Usiadłam na ławce przed hotelem i zastanawiałam się co robić ? Wtem jak grom z jasnego nieba spadła odpowiedź na moje pytanie.Rozdzwonił mi się telefon. Juantorena dzwoni.
- Cześć, co się stało, że dzwonisz o tej porze ? - spytałam gdy odebrałam.
- Hej, nic się nie stało. Nudzi mi się.
- A gdzie masz kolegów z pokoju ?
- Jeden gada przez telefon z żoną a drugi się kąpie. O właśnie..- chyba sobie o czymś przypomniał: "Roudrigez bujaj dupę bo też chcemy prysznic !"  - sorry ale musiałem go pogonić.
- Nie przejmuj się. - uśmiechnęłam się.
- A u ciebie jak tam ? Jak po weselu ?
- U mnie znowu do dupy. A po weselu super.
- Co się stało ?
- Zbyszek będzie i tu uwaga t a t ą. - siatkarz tak jak ja zaczął się śmiać. Po chwili sie opamiętał. - Dobre dobre a tak serio ? - nie wierzy mi.
- Ale to jest serio. Właśnie siedzę przed hotelem i nie wiem co mam ze sobą zrobić ?
Chwila ciszy po drugiej stronie.
- A ja wiem. Pamiętasz jak na spacerze po Ankarze proponowałem ci pracę w naszej reprezentacji ?
- Pamiętam .
- A że nasz reprezentacyjny fotograf nie daje rady może ty byś się zgodziła, co ?
- Ale przecież nie przyjmą mnie od tak.
- Już ja się o to postaram, to jak ? Lecisz do nas ?
 Chwile się zastanowiłam.
- Jeśli mi załatwisz tą robotę to z chęcią. Zadzwoń co udało ci się zrobić.
- Jasne. Ale fajnie, że będziesz z nami pracować.
- Nie ciesz się bo jeszcze tego nie wiesz.
- To idę to załatwiać. Buziaczki i trzymaj się tam kochana. - cmoknął do słuchawki.
- Ty też. Pa.- i się rozłączyłam.
 Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam,że tą noc spędzę jeszcze w pokoju razem ze Zbyszkiem. Wzięłam walizkę i wróciłam do pokoju. Zbyszek gdy mnie zobaczył od razu zaczął mi się tłumaczyć. Ja nie chcąc go słuchać wzięłam iPhona i słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. On gdy zobaczył, że go olewam zaprzestał tłumaczenia się. Ze słuchawkami w uszach poszłam do łazienki, po kąpieli również je włożyłam i dalej nie odzywałam się do siatkarza. Jednak gdy siatkarz brał prysznic do naszego pokoju wpadł Mielewski, Igła i Drzyzga.
- A ty co taka naburmuszona ? - przyglądał mi się Igła. Jemu bym powiedziała wszystko, ale gdyby nie było tu chłopaków a tak musiałam wymyślić jakąś ściemę.
- Nie jestem naburmuszona tylko zmęczona. A was co do naszego pokoju sprowadza ?
- Słyszeliśmy, jakieś głosy i że ktoś chyba będzie tatą i tak chodzimy po pokojach i pytamy któremu to się poszczęściło. - uśmiechnął się Fabian.- A ty nic nie słyszałaś ?
- Nie nic. Słuchałam muzyki, musicie spytać Zbycha może on coś wie. -wzruszyłam ramionami. 
 Zapanowała cisza, co jest dla mnie dziwne bo tam gdzie jest libero tam jest zawsze głośno. Lecz ten siedział teraz naprzeciwko mnie i mi się przyglądał. 
Po chwili z toalety wyszedł Bartman a mnie się telefon rozdzwonił. Osmany. 
- Przepraszam muszę odebrać. - zeszłam z łóżka i wyszłam na balkon zamykając za sobą drzwi. 
- Halo.
- Kaja masz prace ! - wrzeszczał uradowany do telefonu.- Zamawiaj bilet i przylatuj do nas.
- Ale jak to trener się zgodził ? 
- No tak. 
- I tak bez żadnego problemu kubański trener przyjął mnie do pracy ?
- Głucha jesteś czy co ? No mówię ci, że będziesz z nami pracować.
- Nawet nie wiesz jak Ci dziękuje. To wracam do pokoju i zamawiam bilet na najbliższy lot na Kubę.Dobranoc.
- Dobranoc. 
 Uśmiechnięta wróciłam do siatkarzy i dziennikarza. 
- A ty co taka happy ? - zapytał Jurek.
- A nic, cieszę się, że was mam.
- Wszystkich ? Czy są jakieś wyjątki ? - podchwytliwe pytanie panie Drzyzga.
- Wszystkich...choć nie wszyscy zasługują na to. - i tu dyskretnie spojrzałam na Zibiego.  
 Znowu komuś zadzwonił telefon. Igle sms przyszedł. Nie wiem co w nim było, ale wybiegł z pokoju nic nie mówiąc.

POKÓJ OBOK- IGŁA Z ŻONĄ

 -Skąd to wiesz ? - zapytałem po zamknięciu drzwi.Iwonka mało z łóżka nie spadła, tak się przestraszyła.
- Pierwsze co to nie strasz a wiem bo nie chcący podsłuchałam jej rozmowę z którymś z kubańskich siatkarzy. Ona dostała tam pracę i właśnie kupuje bilet na najbliższy lot.
- Ale jak to ? Co na to Zbyszek ? 
- No właśnie po to ci napisałam wiadomość. Może oni znowu się o coś pokłócili, przecież oni ciężko mają w tym związku. Ciągle coś im staje na drodze do szczęścia. 
- Ale co zrobić, żeby ją tu zatrzymać ? Powiedzieć Zbyszkowi ? 
-Oszalałeś! Przecież ona wtedy na bank wyjedzie. Ty z nią pogadaj.
- Ale jak ja mam z nią pogadać ? I spytam się czemu jedzie na Kubę ? To ona mi odpowie skąd wiem ? I co dalej ? !
 Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Iwonka przysiadła się do mnie i mnie przytuliła.
- Ty coś wymyślisz.- pocałowała mnie w głowę- Bo jesteś najbystrzejszym mężem na świecie.
Uśmiechnąłem się do niej, potem zaczęliśmy się całować ale jak to bywa z chłopakami, któryś wyczuł moment i postanowił wpaść do naszego pokoju. Zmieszani byliśmy my i siatkarz.
- Serio ?! - zaśmiałem się..
- Przepraszam już sie wycofuję.- uniósł do góry ręce w geście przeprosin i wyszedł.
- Ach ten Zator.- zaczęliśmy sie śmiać.
 Po wyjściu siatkarza, ja zamknąłem drzwi i dokończyliśmy to co nam przerwano.

POKÓJ KAI I ZBYSZKA

 Jurek i Fabian wyszli kilka minut po Igle. Po ich wyjściu ja wsunęłam się pod kołderkę i próbowałam zasnąć. Po chwili Zibi zgasił światło i położył się obok, przytulając się do moich pleców i nie zważając na to, że mogę zaraz zacząć na niego wrzeszczeć o to. Ale nie wiem co mnie powstrzymało ? Gdy on się przytulił poczułam to bijące od niego ciepło i rytmicznie serce. I wtedy zaczęłam się zastanawiać czy dobrze robię jadąc na Kubę ? Może powinnam zostać i poczekać aż się ta kwestia ojcostwa Zbyszka wyjaśni ? Może on wcale z nią... nic ten tego ? Tylko dlaczego ja się tym zadręczam ? Bo go kochasz ! odezwał się ktoś w głowie. I co tu zrobić ? Napisałabym do Ignaczaka ale ten baraszkuje za ścianą, mimo słuchawek słyszę i duszę w sobie śmiech. Może by Kubi mnie wspomógł ?Jutro zobaczymy się w Spale więc z nim pogadam.Wylatuję dopiero we wtorek a jutro wracamy do Spały.I usnęłam.
  Następnego dnia obudziłam się o 5. Chłopak jeszcze spał. Odwróciłam się delikatnie w jego stronę i zaczęłam się przyglądać jego twarzy i lekko odsłoniętej klatce piersiowej. Ostre rysy twarzy ale z uśmiechem wyglądają uroczo. Nie za długie nie za krótkie rzęsy. Mocne, umięśnione ramiona, gładka klatka piersiowa unosząca się miarowo - góra, dół. I jak tu się w nim nie zakochać. Siatkarz chyba poczuł, że mu się przyglądam bo się zaczął poruszać. Ja nie wiedząc co robić zamknęłam oczy i udałam, że śpię.

TRASA GDAŃSK-SPAŁA
 O 10 wyjechaliśmy z Gdańska. Ja przyjechałam z Zibim i z nim jechałam do Spały. Dziwnie się czułam musząc jechać z nimi, bo z jednej strony go nienawidziłam za to akcję z byłą Pajenka i dzieckiem a z drugiem kochałam go na zabój. Wszystko bym oddała za niego.
 Pierwszym naszym przystankiem był Toruń, tam zatrzymaliśmy się na stacji. W międzyczasie gdy siatkarz tankował samochód ja chciałam iść po kawę i jakąś bułkę, ale głupio mi było iść i nie spytać czy on czegoś nie chce.Odchrząknęłam i się odezwałam.
- Przepraszam, Zbyszek chcesz coś z sklepu bo idę po kawę i po jakiegoś rogala ?- spojrzał na mnie z szokiem.
- Jakbyś mi wzięła też kawę i rogala byłbym wdzięczny. Oddam ci kasę. - uśmiechnął się.
 Kiwnęłam głową i pomaszerowałam do sklepu. Po kilku minutach wróciłam do samochodu.
- Proszę.- podałam mu kawę i bułkę.
Zbyszek zaczął szukać portfela aby mi oddać pieniądze.
- Nie musisz oddawać. Drobiazg.- machnęłam ręką i zaczęłam pić kawę.
 Cała droga minęła nam na słuchaniu radia. Mieliśmy jeszcze jeden przystanek bo Zibiego zawiodła nawigacja. Lecz po pół godzinie ruszyliśmy dalej.

SPAŁA

 W Spale byliśmy po 14.Zabrałam walizki i ruszyłam do recepcji po kluczyk.
 O 15 umówiłam się z Miśkiem na spotkanie nad jeziorem.
- Misiuuuu...- podbiegłam i się przytuliłam. - Tęskniłam.
- No trzy dni się nie widzieliśmy. - zaśmiał się za co dostał kuksańca w bok.- No ja też, ja też. To mów o czym chciałaś pogadać.
 I zaczęłam mu mówić.
- Kaja nie będę ci nic doradzał, zrobisz tak jak czujesz, ale wiedz, że wyjazd nie sprawi, że przestaniesz go kochać. Ale jeśli lepiej będziesz się czuć z dala od niego i tych wszystkich problemów leć i wiedz, że ja ci zawsze pomogę z Monią. Jeśli masz tam lecieć i próbować na siłę się w kimś zakochać aby zrobić mu na złość to od razu to sobie wybij z głowy. To jest głupi pomysł.
- Wiesz jak on się wczoraj do mnie na wieczór przytulił zaczęłam się zastanawiać czy to dobry pomysł z tym wyjazdem.
- Więc postąp tak abyś tego później nie żałowała.
- Dzięki Michał. - uścisnęłam go.
 Pogadaliśmy jeszcze  i wróciliśmy do ośrodka. Idąc z Michałem z powrotem zadecydowałam jak zrobię. Wyszłam na taras i zadzwoniłam do Osmanego.
- Cześć Osmany.
- Hej.
- Muszę ci coś powiedzieć.
- O matko aż się boję.
- Ja jutro nie przylecę i przepraszam za zamieszanie ale pracować też nie będę. Ktoś mi pomógł przejrzeć na oczy. I wiesz...będę walczyć o nasza miłość mimo wszystko. Jeśli nie jest nam pisane bycie razem to trudno ale jeśli tak to będę najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
- Nie przepraszaj. Liczy się miłość a reszta jest mniej ważna. Trzymam kciuki.
- Dzięki Osmany.
- To co widzimy się dopiero na ślubie ?
- A mecze ?
- A no tak. - zaśmiał się.
- Do zobaczenia. Buziaki i pozdrów chłopaków.
- Cześć i ty także.
Po rozłączeniu się położyłam się na łóżku i znów zaczęłam myśleć czy dobrze robię?  Jasne, że dobrze! Zeszła dopiero na kolacje o 18.
- Smacznego. - uśmiechnęłam się i usiadłam obok Zbyszka i Igły.
Panowie zaczęli rozmawiać o meczach, które ich czekają. A zbliża się Memoriał H.Wagnera. Gdy stołówka już opustoszała ja nadal w niej siedziałam i patrzyłam w okno. Po chwili poczułam jak ktoś się dosiada. Spojrzałam na osobnika. Zbyszek.
- Kaja pogadamy ?. - spojrzał błagalnie a ja tylko kiwnęłam głową na tak. - To ni...- przerwałam mu.
- Mogę ja pierwsza ?
- Proszę.
- Jutro miałam lecieć na Kubę i rozpocząć pracę z tamtejszą reprezentacją siatkarzy, ale po wielu rozmyśleniach doszłam do wniosku, że to i tak nic nie da. Nie sprawi,że moja miłość do ciebie wyparuje. Dlatego też chcę jak na razie poczekać na rozwiązanie sprawy kto jest ojcem tego dziecka. Jeśli ty, nie wiem co zrobię muszę rozważyć wszystkie za i przeciw jeśli to nie ty będę skłonna dać Ci drugą i  o s t a t n i ą szansę aby być razem. Jak na razie zostańmy parą znajomych z pracy. Godzisz się na to ?
- Tak, godzę się na to. Dziękuje. - chciał mnie przytulić ale go powstrzymałam choć z trudem.
- A i jeszcze jedno. Ślub Osmanego. Możesz jechać ze mną jeśli chcesz ale jest też możliwość, że każde z nas jedzie ze swoją osobą towarzyszącą.
- Ale jak przecież tylko ty dostałaś zaproszenie ?
- Ty też dostałeś multimedialne...Juantorena wysłał ci mejlem. Więc daj odpowiedź do końca memoriału.
 Przytaknął głową. Ja wstałam i wyszłam. Wróciłam do pokoju.





~*~
PRZEPRASZAM !
 Nie było mnie tu dwa tygodnie ale byłam na wakacjach i też trochę nie miałam czasu. Ale dziś spięłam tyłek i oddaję ten rozdział w wasze ręce. :)

Macie do polecenia jakieś książki do poczytania ? Bo kurczę nie mam co czytać  ! :'( Już 3 raz czytałam całą sagę Zmierzchu :D

Dziękuję DOOMIE za nominację i wyróżnienie mojego bloga w swojej TOP10 :) Dziękuje Ci bardzo ♥

Jeśli czytacie, proszę was KOMENTUJCIE ! :)

Pozdrawiam :*
Kasia.!

środa, 12 sierpnia 2015

20.

"Łatwo wybaczam-
To mój problem...
Ale nigdy nie zapominam
o tym co wybaczam-
To Twój problem."

(...)
  Właśnie jedziemy z Zibim na wesele Pita i Oli. Cieszymy się, że kolejny siatkarz znalazł kobietę swojego życia i jest szczęśliwy. Dziś będziemy świętować ich szczęście lecz w sercu każdego z nas, reprezentacji, jest smutek z przegranej Ligi Światowej. Za wcześnie każde z nas się cieszyło iż jesteśmy tak daleko to nikt nam nie podskoczy. A tu bum...wylądowaliśmy na czwartym miejscu. W zasadzie część się pociesza tym, że mogło być gorzej i mamy nowy cel. aby poprawić to co nam nie szło i pokazać na co stać Polskich siatkarzy na PŚ. Inni znowu plują sobie w brodę i wyrzucają,że to przez nich nie weszliśmy na podium.
Ja tak wcale nie myślę. To,że się nam nie powiodło nie jest winą któregoś z siatkarzy czy trenerów, nie!. To jest po prostu sport, nigdy nie wiadomo jak się potoczy mecz, walka czy na przykład wyścig. My jako sztab i oni sportowcy,zawodnicy mogą, nie-oni muszą tylko chcieć i mieć tego ducha walki aby spotkanie zakończyło się sukcesem dla nas. Nie udało się teraz, będziemy walczyć jeszcze bardziej w Pucharze Świata.
   Nasze relacje ze Zbyszkiem są świetne, mimo, że nie mam już do niego takiego pełnego zaufania jak kiedyś ale mam nadzieje, że uda mi się je odzyskać.Zbyszek stara się odbudować to co się popsuło między nami ale liczy się także z tym, że tak łatwo mu to nie przyjdzie.Jest cholernie zazdrosny o Osmanego, z którym gadam codziennie. Staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Dostaliśmy nawet zaproszenie na jego ślub z Veronicą, który odbędzie się w Boże Narodzenie. Miałam okazje z nią porozmawiać....i jakoś nie przypadła mi do gustu. No ale jak to mówią o gustach się nie dyskutuje. Jest ona taką bardzo zapatrzoną w sobie dziewczyną, która nie widzi nic poza drogimi ubraniami, kosmetykami.Strasznie przypomina mi tą Kaję, byłą Pajenka. Ja nie wiem skąd ją Osmany wytrzasnął! Mam nadzieje, że będzie z nią szczęśliwy, bo inaczej to ja się z nią policzę.Mimo, że Zibi nie robi mi wyrzutów czy awantur o to,ale ja widzę po jego mimice twarzy gdy widzi, że rozmawiam z nim. Ostatnio pokłócił się z Michałem...jakby ich nie rozdzielili to by normalnie wybuchła III wojna. A poszło o to, że Zibiemu nie podoba się dziewczyna Miśka. No ale hello!, jemu się nie musi podobać bo ma mnie, a jeśli Misiek jest w niej zakochany to niech da im spokój.

PRZYBLIŻMY TĄ AWANTURĘ:

Mieliśmy akurat dwa dni wolnego, bo trener musiał coś załatwić, gdy zostaliśmy wraz ze Zbyszkiem zaproszeni na kolację.
- Misiu, Kubiak zaprosił nas na kolację, podobno chcę nam przedstawić swoją dziewczynę.- wszedł do mojego pokoju, jak zwykle bez pukania,Zibi.
- Ooo... Misiek ma dziewczynę. Super. Kiedy i gdzie ?
- Dziś o 20, gdzieś w Łodzi. Napisze mi zaraz adres.
- Okej. To wynocha ! - wskazałam mu drzwi.
- Ale czemu ? - spytał zdezorientowany Bartman.
- No muszę się przygotować.
- To ja popatrzę. - już chciał siadać na łóżku.
- O nie nie!-pomachałam mu palcem przed nosem - Wont!- ze spuszczoną głową wyszedł.
Podeszłam do szafy i ją otworzyłam.
- I w co ja się ubiorę.?- podrapałam sie po głowie- Przecież ja jestem w pracy, w której obowiązuje strój sportowy a nie sukienka mini czy coś podobnego.
Po kilku minutach debatowania samej ze sobą znalazłam sukienkę i kremowe szpilki.
Pół godziny przed umówioną godziną dojechaliśmy ze Zbyszkiem do restauracji. Posiedzieliśmy 20 minut w samochodzie i gdy zobaczyliśmy Michała z dziewczyną wysiedliśmy i ruszyliśmy w ich kierunku.
- O jesteście !- ucieszył się Misiek, gdy podeszliśmy do stolika. Przywitał się z nami.- Moi mili poznajcie Monikę. Monia to jest Zibi i Kaja.
- Cześć. Miło cię poznać. - wyrwałam się pierwsza. Już mi się ta dziewczyna podoba. Nie wygląda jak ta laska Osmanego, Monia jest spokojną, przyjemną dziewczyną. I nie patrzy na nikogo z góry.
- Cześć, was także. - odwzajemniła uśmiech.
Cała kolacja minęła fajnie. Ja z Monią złapałam dobry kontakt i gadałyśmy non stop. Misiek ze Zbyszkiem też choć ten drugi siedział jakiś naburmuszony.
- Przepraszam was na chwilę, pójdę się przewietrzyć.- wstał od stolika Zbyszek i wyszedł na zewnątrz.
Zaraz za nim wyszedł Kubiak. My w ogóle nie zwracałyśmy uwagi na to co nasi panowie robią byłyśmy tak zajęte rozmową.Po kilku minutach usłyszałyśmy krzyki.
- Chłopie gdzie ty masz oczy ?! Przecież ona wygląda jak hipopotam.Jak ona się ubiera ? Nie wie gdzie jest centrum handlowe ? Misiek cholera! przecież ty masz lepszy gustu ! - krzyczał Zibi.
- Nie waż się tak mówić o mojej Moni. Ja ją kocham nie za to jak wygląda ale za to jaka jest, ile miłości daje mi i po prostu jaką jest osobą.  A ubiera się tak samo jak i Kaja czy każda inna partnerka naszych kolegów.
- Misiek do jasnej anielki, ale nie ona ! - i już zaczęli się okładać pięściami ale jacyś mężczyźni ich rozdzielili.
Siedziałam na przeciwko Moniki, która zaczęła się zbierać ze łzami w oczach.
- Monia czekaj...! - sama zabrałam torebkę i wybiegłam za nią. - Czekaj ! - krzyczałam biegnąc za nią.
Dogoniłam ją dopiero w parku, bo albo mi samochód jakiś przeszkodził albo światła na przejściu. Usiadła na ławce i płakała.
- Ej, nie płacz. Wiem że ci przykro za to co usłyszałaś, ale ty się Bartmanem nie przejmuj to jest bałwan - uśmiechnęła się - On myśli, że piękne są te kościotrupy z wybiegów. Ale aż strach ich palcem dotknąć, żeby się nie rozleciały. Ty jesteś piękną kobietą w której zakochał się nasz Michałek a musisz wiedzieć, że on jest strasznie wybrednym człowiekiem co do kobiet.
- Kaja dziękuję. - uśmiechnęłyśmy się do siebie i przytuliłyśmy się.
- To co wracamy do nich czy idziemy gdzieś do kina albo na czekoladę ?
- A co z nimi i jak wrócimy do domów ?
- My jutro mamy jeszcze wolne, więc możemy sobie wynająć tu gdzieś pokój i przenocować a jutro porozjeżdżamy się ty pociągiem ja autobusem, co ty na to ?
- Jasne.
- A oni niech się o nas trochę pomartwią. Naważyli piwa niech je sobie teraz sami wypiją.
I zadowolone poszłyśmy najpierw do kina a później do całodobowej kawiarni na ciastko i czekoladę.

HOTEL W GDAŃSKU
  Właśnie dojechaliśmy do hotelu, w którym zatrzymali się wszyscy siatkarze ze swoimi partnerkami. Z tego co się dowiedziałam ma nie być Karola Kłosa z  Olą - powód znają tylko młodzi, i ma nie być Miśka z Monią - gdyż Monia ma żałobę po śmierci swojego taty. W pokoju szybko się przebrałam i poszłam po Agnieszkę.
Zapukałam do odpowiedniego pokoju. Otworzył mi Paweł.
- Cześć ja po Age.
- Cześć, wejdź Agnieszka zaraz wyjdzie.
Zator wpuścił mnie do środka. Dziewczyna szykowała się w łazience.Po chwili wyszła.
- O hej, ty już ?- zdziwiła się na mój widok.
- Tak ja już zwarta i gotowa. - podeszłam i przywitałam się z nią buziakiem w polik. - Idziemy ?
- Tak, chodźmy.
Agnieszka zabrała torebkę i wyszłyśmy. Jak się okazało fryzjer był 5 minut drogi pieszo od hotelu.
- Kto ci polecił ten salon ? - spytałam.
- Ludzie na instagramie.
- Zobaczmy czy jest rzeczywiście godny polecenia. Równo o 8:30 zasiadłyśmy na fotelach.
Panie fryzjerki były bardzo sympatyczne, fajnie nam się z nimi rozmawiało.
  Po 3 godzinach wyszłyśmy z Agnieszką. Makijaż robiłam nam obu ja. Po zakończonym makijażu przyszła pani Zatorska wróciła do swojego pokoju. Ja zabrałam czystą bieliznę i sukienkę. 

GODZINA 16.

- Bartman rusz dupę bo się nie wyrobimy. - waliłam pięścią w drzwi do łazienki.
- No już idę. - otworzył drzwi i stanął przede mną w garniturze. Wyglądał bosko!- I jak ?
- Może być.- uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. Bartman marudząc coś pod nosem ruszył tuż za mną.
 Po dziesięciu minutach zajechaliśmy pod kościół. Tam spotkaliśmy resztę siatkarzy. Nooo... muszę powiedzieć że panie wyglądały pięknie ale panowie też niczego sobie. Przywitałam się z każdym. I tak stojąc i rozmawiając czekaliśmy na przyjazd państwa Młodych.
  O 16:15 pod kościół zajechał klasyczny czarny Mustang. Samochód prowadził Kurek, obok siedziała pani świadkowa a z tyłu młodzi.
 Msza rozpoczęła się o 16:30.  Ksiądz, który udzielał im ślubu był mega zaje'fajny. A przysięga małżeńska była najlepsza. Po mszy wszyscy zebraliśmy się przed kościołem aby złożyć Młodym życzenia.
  Po życzeniach pojechaliśmy za Młodymi do sali, w której miała się odbyć dalsza część- wesele. Ze Zbyszkiem odnaleźliśmy nasz stolik przy którym siedzieli także państwo Mielewscy i Ignaczakowie. Po pierwszych toastach i posiłkach przyszedł czas na pierwszy taniec. Wszyscy odeszliśmy od stolików i ruszyliśmy na parkiet aby to zobaczyć. Ale gdy rozbrzmiały pierwsze takty melodii szepnęłam do Iwony "Przecież Piotrek nie umie takich rzeczy tańczyć " Ta się tylko uśmiechnęła. Ola i Piotrek zaczęli tańczyć a mi jak i innym szczęka opadła. To że Ola umie tańczyć to wiem, bo jej mama jest zawodową tancerką ale że Pit się tak porusza ?! Jestem w szoku. Po zakończeniu tańca rozległy się gromkie brawa.
  Wesele było wyśmienite. Zespół muzyczny był fajny, goście też potrafili się dobrze bawić. Przed piątą zebraliśmy się do hotelu, aby się przespać bo o 14 są poprawiny. Zanim jednak zasnęłam musiałam umyć włosy, gdyż fryzura mi się trochę rozlatywała a miałam masę lakieru na nich.
  Obudziłam się o 12. Poszłam do łazienki, szybki prysznic, zakręciłam delikatnie włosy na prostownicy i założyłam kombinezon. Po mnie do toalety wszedł Zbyszek.
O 13:30 wyjechaliśmy z hotelu do sali weselnej. Poprawiny też fajne. Dalej zabawiał nas zespół muzyczny. Do hotelu wróciliśmy o 19. A tam niespodzianka !
 Będąc już w pokoju i szykując się do snu, ktoś zapukał do naszych drzwi. Myśleliśmy, że to któryś siatkarz albo partnerka. Po otworzeniu drzwi okazało się, że to Kaja, była Pajenka.
- Cześć jest Zbyszek.
- Czego tu chcesz ?- spytałam wściekła.
- Poproś Zbyszka.
- Co tu sie dzieje ? - spytał Zibi podchodząc do drzwi.- A ty czego tu ?
- Mam dla ciebie wiadomość.
- Dla mnie ?! - zdziwił się.
- Będziesz niedługo tatą.- mi i chłopakowi opadła szczęka.

~*~
Mamy kolejną odsłonę losów Zbyszka i Kai.
Zapraszam was do komentowania.


Przepraszam za tak długą nieobecność ale byłam na wakacjach i miałam ostatnie przygotowania do ślubu. :)

PS: Oli i Piotrkowi, tak po prostu, życzę Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :)

Pozdrawiam :*
Kasia.!

niedziela, 5 lipca 2015

19.

"Chcesz być gotowa, uzbrojona w plan.
Szkoda zachodu mówię ci!
I tak nie zgadniesz co szykuje los.(...)
Marzenie, które gonisz z całych sił
Zaśmieje ci się prosto w nos."

 Całą noc nie spałam. Rozmyślałam jak porozmawiać mam ze Zbyszkiem. Bo muszę przyznać, że Misiek w Ankarze, Osmany na Skeypie i Bartek za ośrodkiem mieli rację, muszę mu dać to wszystko wytłumaczyć. Porozmawiam z nim a jak to się skończy?, okaże się. O ósmej ubrana i umalowana zeszłam na śniadanie. Pogoda dziś dopisuje. Tak słoneczko grzeje, że aż się z nas leje.
- Dzień dobry panowie. - skinęłam im głową.
- Cześć. - odpowiedzieli.
- To co dziś robimy ? Nie możemy zmarnować takiego słoneczka ?
- Pierwsze co... to mamy trening o dziewiątej trzydzieści, dwie godzinki, potem możemy iść gdzieś ale o piątej mamy siłownie. - wyjaśnił Igła.
- To może pójdźmy nad to jeziorko tutaj niedaleko co ? - zaoferował Pit.
- Dobry pomysł. Będziemy mogli popływać i się poopalać. - klasnęłam w dłonie.
- To o dwunastej,wszyscy chętni, zbierają się w holu.- zarządził jak zwykle Igła.
 Po śniadaniu każdy robił co chciał do treningu, w sumie nie dużo było czasu, bo zaledwie pół godziny.  Treningi się zaostrzyły gdyż już zaraz gramy z Rosjanami. Chłopaki się martwią jak to będzie ale ja tam w nich wierzę.
 Równo o dziewiątej trzydzieści wyszliśmy na boisko. Ja wzięłam aparat i robiłam im zdjęcia jak biegają w kółeczko, jak Igła stęka bo on już nie ma siły itp, jak potem sobie odbijają w parach, przyjmują zagrywki, bronią piłki a później ich meczyk. Zmęczeni siatkarze po treningu poszli do szatni. 
- To co panowie, za pół godziny w holu ? - spytałam gdy szliśmy do ośrodka.
- Tak.-pomrukiwali.
Ja wpadłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic, ubrałam kostium kąpielowy a na to sukienke i do tego japonki. 
 Na dół zjechałam sobie windą. W holu zastałam już Igłe, Bartka, Winiara, Pita, Zatiego i Bartmana.
- To tylko tyle nas idzie ? - zdziwiłam się.
- Nie, reszta dojdzie do nas za godzinę bo mają jakieś ważne sprawy do załatwienia.- poinformował mnie Winiar
- A.a okej to idziemy.
 I wyszliśmy. Nad jezioro szliśmy niecałe piętnaście minut. Na miejscu wybraliśmy najmniej zaludnioną część plaży. Rozłożyliśmy swoje koce i położyliśmy się na nich. Zdjęłam sukienkę i wyciągnęłam z torby krem z filtrem. 
- Igła posmarujesz mi plecy kremem ? 
- Ale Kaja ja nie wiem...mam żonę i dzieci jak to bedzie wyglądało ? 
- Ja właśnie ciebie o to proszę bo wiem,że nie będziesz sobie robił żadnych nadziei i skończy sie to tylko na posmarowaniu kremem.
 - A.aaa jeśli tak, to okej.- podniósł się do pozycji siedzącej, ja wykręciłam się do niego tyłem i podałam tubkę z kremem. 
 Podziękowałam libero za pomoc i zaczęłam się dalej smarować. Po jakimś czasie smażenia się, chłopaki stwierdzili, że pójdą do wody. Reszta chłopaków miała dojść lecz jeszcze jakoś nie dotarła i chyba już nie dotrze.
- Kaja idziesz ? - krzyczał uśmiechnięty Bartek.
- Zaraz do was dołącze. - odkrzyknęłam mu.
Spojrzałam na leżącego dwa ręczniki ode mnie Bartmana. To chyba ta chwila, żebym mogła z nim pogadać. Podniosłam się i przesiadłam się na koc Pita.
Nie drgnął. 
- Zbyszek - ruszyłam go za ramię. Spojrzał na mnie i wyjął z uszu słuchawki.
- Stało się coś ? 
- Nie. Chciałam tylko z tobą porozmawiać. 
- O czym ? 
- O nas. O ty...
- Oo.. to my jeszcze jesteśmy ? 
- O tym co stało się na imprezie u Pajenka.- nie zwracałam uwagi na jego docinki-Nie wiem co usłysze, boję się tego. Ale wiem, że muszę się tego dowiedzieć choćby nie wiem jak przykre to było.
- Ale jak teraz nagle ci sie zachciało ze mną pogadać ? Wcześniej gdy cie o to prosiłem to spuszczałaś mnie na drzewo.
- Czyli nie mamy o czym gadać ? Okej.- wstałam i wróciłam na swoje miejsce. Zdążyłam usiąść i zaczęli wracać panowie z wody.
- Ale fajnie.Dawno nie kąpałem się w wodzie,gdzie jest tłum ludzi,i nie zostać poproszonym do zdjęcia lub o autograf.- zachwycał się Kuraś.
Nie minęła minuta gdy za naszymi plecami usłyszeliśmy:
- O matko Bartek Kurek aaaa!!!!- pisk jakiś nastolatek.
- Możemy prosić o autograf i zdjęcie. ?
Bartek ze stęknięciem i przewróceniem oczami wstał i ze sztucznym uśmiechem podszedł do nastolatek. My siedzieliśmy i się śmialiśmy. Nagle na ucho ktoś mi zaczął coś szeptać, dopiero po chwili zorientowałam się że to Zati.
- Ja rozumiem że Kuraś to ciacho ale my też tu jesteśmy.- szeptał z wyrzutami.
- Chciałbyś tak jak on ?
- Tak, ale one i tak na mnie uwagi nie zwrócą.
Uśmiechnęłam się tylko do niego i odwróciłam się w strone robiących sobie selfie z Kurkiem nastolatek.
- Hej dziewczyny -spojrzały zaciekawione na mnie- nie chciałbyście jeszcze w pakiecie selfie z Zatorem ?
- No jasne, że tak.
Odwróciłam się do Pawła.
- Widzisz ? Idź do zapozuj do zdjęcia.
Czas do godziny czwartej zleciał nam szybko, za szybko. Opalaliśmy się,kąpaliśmy albo graliśmy w siatkówkę. Idąc w stronę ośrodka przyczepił się do mnie Igła.
- Co tam Krzysiu ?
- Rozmawiałaś z nim?
- Chciałam ale on nie chciał. Więc nie naciskałam. Prosić się nie będe, ale niech wie, że więcej razy próbować nie będe i jakiemu się odwidzi, że jednak chce to wyjaśnić to też nie będe z nim gadać. 
- Ale Kaja dziwisz mu się ? 
- Tak dziwię się. Bo powiedz mi gdybyś ty coś takiego swojej Iwonce zrobił to nie chciałbyś jej tego wyjaśnić, próbował  na wszelkie sposoby z nią pogadać ?
- No próbowałbym, bo ją kocham i nie widzę swojego życia bez niej.
- O i widzisz Krzysiu, właśnie dałeś mi odpowiedź na to dlaczego on nie chcę ze mną gadać: On mnie nie kocha.
- Zgłupiałaś. On świata poza tobą nie widzi.
- Wiesz w dziwny sposób to okazuje.
- To co teraz będziesz robić ? 
- Będe próbować znaleźć prawdziwą miłość, na której się nie zawiodę.
- Ale Kaja! - krzyknął, czym zwrócił na siebie uwagę reszty - Nic nic - pokręcił głową- twoją prawdziwą miłością jest Bartman.
- Krzysiu słoneczko ci zaszkodziło. Kończmy tą rozmowę, bo ona nie ma najmniejszego sensu.- zrezygnowany już nic więcej nie powiedział.
 Po dotarciu do ośrodka rozeszliśmy się do swoich pokoi, żeby przygotować się na trening. Dziesięć minut przed treningiem wyszłam z pokoju aby iść już na siłownie. Zamykając drzwi zobaczyłam przyklejoną do ściany kopertę. Zaadresowana do mnie. Odkleiłam ją i zaniosłam na stolik, po treningu zobaczę co to. 
Trening nie był bardzo ciężki więc i panowie mieli chęć do robienia głupich min do zdjęć. Cały trening trwał półtorej godziny. Po powrocie zabrałam się za przeczytanie listu.
" Jutro o 10 w tym samym miejscu na plaży co dziś. Przyjdź, proszę.".
Ciekawe komu zachciało się bawić w podchody ? No ale jest ryzyko jest zabawa. O siódmej poszłam do pokoju Bartka i Pita na gre w karty lub seans filmowy. Ubrana w spodenki i koszulke poszłam do ppkoju siatkarskiej dwójki.
Puk, puk ! Nikt nie odpowiada. Otworzyłam drzwi i weszłam.
- Halo chłopaki jesteście ? Co z tym seansem i gra w karty ?
Cisza. Lecz po chwili usłyszałam pisk. Dochodził on z toalety.
- Sorry ale wchodze.- krzyknęłam stojąc przed drzwiami.Szarpnęłam za drzwi i otworzyłam je. A tam...na kibelku siedzi Pit a Bartek wyjmuje mu coś z włosów.
- Co wy robicie ?
- Wymuje Pitowi robaki z włosów !
- Jak to ROBAKI ?
- Normnalnie myłem włosy po treningu. Wziąłem szampon nie patrząc na niego, a szkoda że tego nie zrobiłem, bo w nim były te robaki.
Podeszłam bliżej i przykucnęłam nad jednym z tych robaczków. Wzięłam go delikatnie w husteczke i po bliższym przyjrzeniu mu się, zaczęłam się śmiać.
- I z czego rechoczesz ? -spytał wnerwiony Pit.
- To..to nie są- ledwo mogłam mówić - robaki.
- No jak nie ?
- To są rodzynki.- i znów zaczęłam się śmiać.
- Jak rodzynki ?- Bartek też nie dowierzał. Nachylił się i również przyglądał się "robakowi". Gdy sam zobaczył,że to rodzynka także zaczął się śmiać.
- Ale jak rodzynka ? - nie mógł zrozumieć.
- Jak się znalazła w jego szamponie to nie wiem, ale żeby był taki robaczek wystarczy przeciąć rodzynke na pół i w palcach zrobić takiego robaka.
- Skąd to wiesz ?
- Mało razy się takie numery w bidulu robiło ?- wzruszyłam ramionami
Powyjmowaliśmy środkowemu te rodzynki z włosów. Później pożyczył od Bartka szampon i ponowniue umył włosy. I po kąpieli wreszcie mogliśmy zacząć grać. Do pokoju zawitał jeszcze Igła, Ziomek,Kubiak,Winiar,Zati,Rucy,Kłos i Wrona. Najpierw pograliśmy w karty a później przerzuciliśmy się na film. Do pokoi rozeszliśmy się przed dwunastą, mogliśmy dłużej siedzieć, bo jutro mamy wolne ale za bardzo nam się spać chciało. 
 Następnego dnia obudziłam się o siódmej. Już mi nawet budzik nie potrzebny, sama, chyba z przyzwyczajenia, wstaje o tej godzinie. Wykąpałam się, ubrałam i poszłam na śniadanko. 
 Śniadanie minęło nam w świetnych humorach. Wracając do pokoju, poprosiłam Kubiaka do siebie. 
- Stało się coś ? - spytał zmartwiony, gdy zamknął drzwi.
- Chodzi o Bartmana. Wczoraj chciałam z nim pogadać ale mnie zbył, później gdy wychodziłam na siłownie znalazłam list, żebym przyszła na 10 na tą plaże co wczoraj. Nie wiem co o tym sądzić ? 
- Idziesz tam ?
- Tak, pójdę. Ale boję się kogo tam zastanę. Wiesz...- spuściłam głowę.
- Co takiego ?
- Chciałabym żeby to był Zibi. 
- Wiedziałem, że to powiesz.- uśmiechnął się.- Może iść tam z tobą ? 
- Nie. Dzięki za dobre chęci ale poradzę sobie sama.- uśmiechnęłam się do niego.
- To szykuj się i idź. Jak coś to piszcz, kop, wszystko co tylko możliwe okej ? 
- Jasne. - pocałowałam go w policzek. Kubiak opuścił mój pokój. Ja wzięłam tylko mała torebeczke, wrzuciłam do niej telefon i udałam się na umówione miejsce.
 Szłam tam z mieszanymi uczuciami. Nie wiem kogo spotkam ? Co się stanie ? 
Po dojściu na miejsce dostrzegłam dobrze znany mi ręcznik. Podeszłam do siedzącej do mnie tyłem postaci i dotknęłam ramienia.
- Hej.
- Cześć.- zerwał się na równe nogi.- Dziękuje,że przyszłaś.
- Przyszłam tylko dlatego,że chciałam się dowiedzieć kto się bawi w podchody.- uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Wysłuchasz mnie ? - spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
- Skoro już tu jestem, to tak. Tylko proszę cię mów wszystko, nie ukrywaj niczego. Okej ? 
- Dobrze. Tamtego wieczoru wszystko zaczęło się dobrze a skończyło tragicznie. Więc gdy ty siedziałaś z dziewczynami, ja poszedłem do toalety. Po drodze zatrzymał mnie jeszcze Łasko, zamieniłem z nim kilka słów i się rozeszliśmy.Wracając z toalety zatrzymała mnie dziewczyna Pajenka. Gadała o tym, że jej się podobam, że Pajenk jest jej tylko potrzebny do tego, żeby mogła mnie poznać i się do mnie zbliżyć. Ja nie chcąc jej słuchać chciałem ją minąć i wrócić do salonu. Wtedy ona złapała mnie z nadgarstki i pociągnęła do garderoby.Wiem śmiesznie to brzmi, że taka dziewczyna dała radę mnie wciągnąć do pomieszczenia. Tam zaczęła mnie całować, próbowałem ją odepchnąć ale ona była jak rzep nie chciała się odczepić. Zaczęła dobierać się do mojego przyrodzenia i wtedy ty musiałaś nas zobaczyć. Ja cię w ogóle nie widziałem. W końcu oderwałem ją od siebie i jak najprędzej wróciłem do salonu. Po powrocie do domu znalazłem twój list. Z początku nie zaskoczyłem o co chodzi dopiero jak do moich drzwi zapukał Alen wtedy już mi się wszystko wyjaśniło. Zacząłem cię szukać. Ale bez skutku. Dzwoniłem nawet do Miśka, do Anakary ale ten powiedział, że cię tam nie ma. Załamałem się. Chłopaki zaczęli mnie unikać, w sumie to ich rozumiałem, ale wtedy to nie było ważne chciałem odnaleźć ciebie. No i w końcu spotkaliśmy się w Spale. - zakończył swoje wyjaśnienia. Między nami zapanowała cisza. Myślałam nad jego słowami. Czy aby to jest prawda ? 
- To wszystko ? Nic nie zataiłeś ? I to co powiedziałeś to prawda ? 
- Tak to jest wszysrko, niczego nie ukrywam i to jest prawda.
Znowu cisza.
- Kaja powiedz coś !
- Ciężko mi jest coś powiedzieć, ale może zacznę od tego, że chcę spróbować z tobą żyć, że chcę z tobą być bo cię, kurde, kocham ale musisz wiedzieć że po tym wszystkim nie będzie już tak samo, że będe musiała się nauczyć na nowo ci zaufać. Ale chcę z tobą być, bo ten czas bez ciebie był okropny i gdyby nie Ignaczakowie, Misiek i Osmany no i trochę jeszcze Bartek to nie wiem co by było ze mną.
- Naprawdę chcesz do mnie wrócić ? - kącik ust mu zaczął drgać.
- Naprawdę.
- Kocham cię Kaja, nawet nie wiesz jak bardzo. - przytylił mnie a później pocałował.- Ale aż tyle osób ?
- No tak. Ignaczakowie mnie przyjęli na noc po imprezie zaraz, później spędziłam tydzień u Miśka w Ankarze i nie miej mu tego za złe,że cię okłamał bo ja go o to prosiłam, Osmanego poznałam tam i zostaliśmy parą dobrych przyjaciół. To on podnosił mnie na duchu, to on mnie wspierał gdy tego potrzebowałam. A Kuraś uświadomił mi jedną bardzo ważną rzecz, że cię kocham.
- Jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Cały dzień spędziliśmy na plaży, próbując nadrobić ten stracony czas. I musze chyba przyznać, że jestem cholernie szczęśliwa.

~*~
Jestem ! Nie zaginęłam ! Przepraszam za tak długą przerwę ale koniec szkoły a do tego jeszcze przygotowanie do ślubu mojej siostry. Istne urwanie głowy. :)
Ale już jestem i rozdziały będą się pojawiać :)

Dziękuje za komentarze i wyświetlenia :***

Pozdrawiam was :)
Kasia.!



sobota, 6 czerwca 2015

18.

                                               "Śmiej się- niech się
                                         reszta zastanawia dlaczego."

  Następnego dnia obudziłam się godzinę przed śniadaniem.
Ubrana, umalowana i z mieszanymi uczuciami zeszłam na stołówkę. Po drodze dołączyli do mnie Krzysiek, Pit i Zbyszek. Ci dwaj pierwsi gadali jak najęci a Bartman szedł jak ta sierotka obok mnie. Na stołówce byliśmy jako jedni z pierwszych bo z windy akurat wyskoczył Bartek, Michałów dwóch i Marcin.
- Cześć jak się spało ? - przywitał się Winiar.
-Jak zawsze świetnie. - uśmiechnęłam się.
Zajęliśmy swoje miejsca. Te co zwykle. Całe śniadanie siedziałam i zastanawiałam się czy aby to co postanowiłam jest słuszne ? No jasne że jest. Bartek to nie taki dupek jak Zbyszek. Będzie mnie kochał, troszczył się i nie opuści. A skąd ta pewność ? Odezwała się moja podświadomość jak zwykle mając wyczucie czasu.
Po śniadaniu panowie mieli od razu trening, więc tylko wpadliśmy do pokoi po swoje rzeczy i poszliśmy na halę. Za tydzień gramy pierwszy mecz z Rosjanami. Zaczynamy Ligę Światową. Trzeba spiąć tyłki i pokazać ruskimi gdzie raki zimują. Trening był ciężki choć nie taki ciężki jak wczoraj. Na hali byliśmy trzy godziny. Po treningu wróciłam do pokoju. Wzięłam prysznic i napisałam sms-a do Bartka:"Możemy się spotkać i pogadać? K." Odpowiedź przyszła po chwili." Tak jasne. Za 10 minut na ławce z tyłu ośrodka ? B." "Pasuje. Do zobaczenia.K.". Przejrzałam się jeszcze w lusterko i zabierając telefon z szafki udałam się na miejsce spotkania.Pech chciał że akurat z pokoju wyszedł Zbyszek i zaczął kierować się w stronę wind do których i ja zmierzałam. Widząc że on zamiaruje wsiadać do windy odwróciłam się na pięcie i chciałam schodzić schodami lecz zatrzymał mnie mocny uścisk na mojej ręce.
- Kaja proszę porozmawiajmy. Nie możemy się wiecznie unikać.
- Ale my nie mamy o czym Zbyszek rozmawiać. Zakończyłeś nasz związek definitywnie. I nie proś mnie o wybaczenie bo go nie będzie.
- Czyli co nie kochasz mnie ? Nawet nie dałaś mi wyjaśnić co się tam właściwie wydarzyło. Skreśliłaś mnie, nasz związek na podstawie tego co zobaczyłaś, na podstawie 10 sekund. Nie wiesz co było wcześniej, jak do tego doszło. Jeśli dla ciebie nie jest ważne poznanie prawdy to czy ty w ogóle mnie kochałaś ? Czy twoje uczucia co do mnie były szczere ? Czy tylko zgodziłaś się na związek ze mną żeby nie zrobić mi przykrości ? Spoko mogłaś dać mi kosza nie jestem już małym chłopcem dałbym sobie radę.
- Wiesz jesteś śmieszny. Jesteś egoistą, który troszczy się tylko o swój tyłek. Może dałabym ci to wyjaśnić ale ty w ogóle nie podjąłeś żadnej próby skontaktowania się ze mną, nie szukałeś mnie. I ty mi mówisz że ja cie nie kochałam, to ty jakbyś mnie kochał nie odpuściłbyś tylko mnie szukał a tak. Nie masz nic. Straciłeś mnie, twój najlepszy przyjaciel stracił do ciebie szacunek, twoi koledzy także myśleli że jesteś inny, wiesz kto ci pozostał ? Igła, on jedyny jest z tobą, wspiera cię jak może, pomaga. Bo on jedyny ma chyba najwięcej wiary w ciebie, że wreszcie się ogarniesz i wydoroślejesz, bo to chyba najwyższa pora. My, ja i chłopaki, wyczerpaliśmy już swój zapas cierpliwości co do twojej głupoty, do robienia czegoś najpierw a później do pomyślenia. A co do tego, że dałbyś radę jakbym ci dała kosza nie jestem taka pewna. Już pokazałeś na co cie stać. I gdyby nie Igła...wole nie kończyć. To tyle co miałam ci do powiedzenia a teraz cie przepraszam ale jestem umówiona.
- Powiedz mi że mnie nie kochasz a dam ci spokój obiecuje. - spojrzał mi prosto w oczy.
Widziałam w nich smutek, żal, rozpacz. Jego oczy były tak cholernie smutne,że gdybym  nie odwróciła wzroku zmiękłabym a tego zrobić nie mogłam. Nie odpowiedziałam mu, zachowałam się jak totalny tchórz. Wyrwałam rękę z jego uścisku i zaczęłam zbiegać schodami na dół. Poczułam że pod powiekami zaczynają mi się gromadzić łzy, nie mogę płakać. Teraz liczy się Bartek i to co mam mu do przekazania. Poszłam na miejsce. Bartek już tam był.
- Przepraszam za spóźnienie ale winda była zajęta więc musiałam schodzić po schodkach. - uśmiechnęłam się.
- Nie przepraszaj. - po jego minie można było odczytać, że i tak nie wierzy w to co mu powiedziałam. Cholera czyżby słyszał i widział moją rozmowę z Bartmanem ? - Kaja za nim coś powiesz.Długo myślałem nad nami. Miałem różne myśli, z którymi się zgadzałem a z którymi nie. Lecz dopiero teraz dostałem olśnienia. Dostałem odpowiedź na pytanie: Czy nasz związek, jeżeli byś się zgodziła być ze mną, miałby jakikolwiek sens ? Ja wiem, że ty i tak byś mnie nie pokochała tak jak kochasz tego palanta Zbyszka - uśmiechnęłam się lekko na to określenie- Więc czy jest jakikolwiek sens wplątywać się w coś co i tak nie ma przyszłości ? Jesteśmy przyjaciółmi i może lepiej będzie dla nas obojga jeżeli tak zostanie. Ty , wiem że zaraz mi odpowiesz że to nie prawda, kochasz Zbyszka i nie możesz bez niego żyć. Zgrywasz przy nim twardą ale tak naprawdę zmiękło ci serducho jak spojrzałaś dziś w jego smutne oczy.-widząc moje zdziwienie, dodał- stałem w tym małym korytarzyku za windami.- machnął ręką.- Chciałaś mu się rzucić na szyje i wszystko wybaczyć, to mówiło ci serce, ale honor, duma były silniejsze i nie pozwoliły ci na to. Więc postaraj się zebrać w sobie siłę, przezwyciężyć własną dumę i dać wyjaśnić sobie Zbyszkowi to wszystko. Kto wie może wyjdzie to dla was obojga na dobre. - nie mogąc nic powiedzieć po prostu wtuliłam się w silne ramiona siatkarza.
- Bartek dziękuje ci za wszystko. Jesteś kochany.
- Nie przesadzaj. To było tylko stwierdzenie tego co tak naprawdę czujemy.
- To co spacerek czy wracamy do ośrodka ?
- Spacerek. -uśmiechnął się siatkarz.
Długo spacerowaliśmy po Spale. Nigdzie nam się nie spieszyło. Robiliśmy różne głupie rzeczy np:kręciliśmy się na karuzeli na placu zabaw, wyobraźcie sobie ponad dwumetrowego faceta ! ganialiśmy próbując uchronić jak i umazać się nawzajem watą cukrową, robiliśmy sobie selfie. Nawet jedno z nich powędrowało na Instagrama. Oboje wstawiliśmy to samo. Ja swoje podpisałam: #Bartek#Kurek#Kureczek#kukuryku#ludzka_głupota_niezna_granic#kochany#moja#love#Spała
#volleyball#volleyfamilly#photo. Natomiast Bartek wpisał: #Kaja#kochanka##love#psychiatryk_pozdrowienia_dla_pana_Adamczyka#siatkówka#Spała#lasy# photo# smile#hasztag#bez_ładu_i_składu . Mieliśmy niezły ubaw pisząc te hasztagi, szczególnie ta moja love czy kochanka. Po kilku minutach przyszły powiadomienia.
-Czytaj co ciekawego ci napisali ? - uśmiechnęłam się do siatkarza.
- To tak Igła piszę, w zasadzie pyta czy jesteśmy parą i czeka na wyjaśnienia, Ola Kłosowa życzy szczęścia,to samo Iwona Ignaczak i Monika Fabiana. Ale są także hejty od jakiś hotek, że one są dużo ładniejsze, że szkoda, że one nie mogą być na twoim miejscu itp. A ty co tam masz ?
- Ja w zasadzie nie mam nic specjalnego tylko gratulacje od dziewczyn, jakaś hotka napisała, że jest to pic na wodę fotomontaż i takie tam.
- O patrz pan Adamczyk pisze. "Dzięki za pozdrowienia. :) Zapraszam do Kielc, za dwa tygodnie. ;) Pozdrowienia od całego KSM'u :)" To co kupujemy bilety zbieramy ekipę i jedziemy do Kielc na kabarety ?
- Jasne.
- To chodź poinformujemy resztę. - wróciliśmy do ośrodka. Obiad dopiero za godzinę więc ja za ten czas postanowiłam iść do pokoju i zadzwonić do Osmanego, potrzebowałam z kimś pogadać. Odebrał po trzech sygnałach. Na monitorze pojawił się cały upaćkany czekoladą.Nie mogłam się nie śmiać.
- Nie śmiej się. Tu jest tak gorąco że wszystko się topi.
- Okej. Przepraszam. A tak w ogóle cześć.
- Hej. Jak tam ? - wiedziałam że nie pyta o to jak jest tu pogoda tylko o to jak potoczyła się moja rozmowa  z Bartkiem.
- Dobrze. Bartek zrozumiał że i tak nic z tego związku by nie było bo ja kocham Bartmana. Tak więc dalej jesteśmy przyjaciółmi a na dowód tego możesz lajknąć moje zdjęcie na instagramie.
- Zobaczę później. A co z Bartmanem ?
- Gadaliśmy to znaczy zostałam tak jakby zmuszona do pogawędki z nim. Gadał o tym, że go nie kocham skoro nie dałam sobie tego wszystkiego wyjaśnić...-streściłam Kubańczykowi całą rozmowę  z atakującym. - no i do tego Bartek... - tu też mu powiedziałam o tym, co Bartek mi doradzał.
- Wiesz w zasadzie to Kurek ma trochę racji. Może rzeczywiście powinnaś schować swoją urażoną dumę , wiem że złamał ci serce, ale może powinnaś z nim pogadać. Jeśli stwierdzisz, że to co ci powiedział nie da się wybaczyć to po prostu wywalisz go za drzwi i będziesz miała święty spokój.
- Żeby to jeszcze było takie proste. - mruknęłam pod nosem ale Osmanemu to nie umknęło.
- To jest słońce proste. Tylko trzeba się odważyć i chcieć.
Pogadaliśmy jeszcze trochę ale już na luźniejsze tematy lecz niestety musiałam się pożegnać gdyż zaraz obiad a potem kolejny trening. Idąc, a później będąc na stołówce czułam na sobie wzrok chyba wszystkich tu obecnych. Denerwowało mnie to coraz bardziej. W końcu nie wytrzymałam i się odezwałam.
- Możecie do jasnej cholery przestać !
- Ale co ? - spytał niewinnie Pit.
- Gapić się tak na mnie. O co wam chodzi ? Wiecie czasami lepiej spytać kogoś niż snuć po kątach jakieś własne plotki. - spojrzałam na każdego z osobna.- No !? - ponagliłam.- Co teraz wszyscy tacy cisi ? Nikt nie ma odwagi powiedzieć o tym co wcześniej szeptał sobie z kolegą na ucho ? Tacy kurde hojracy na boisku nikogo się nie boją, doradzają innym żeby się nie bali pogadać z kimś na jakiś trudny temat a sami boją się odezwać na jaki temat mnie obgadywali. Wiecie uważałam was za porządnych facetów którzy mają równo pod sufitem ale widzę, że się myliłam. Dziękuje za obiad. Cześć.
Odeszłam od stołu. Poszłam do pokoju założyłam sukienkę, zabrałam portfel, telefon i torebkę i wyszłam z ośrodka. Wcześniej poprosiłam Stefana żeby dał mi wolne do końca dnia. Ten bez żadnego problemu się zgodził. Pożyczyłam samochód od Miśka i pojechałam do Łodzi na zakupy. Siatkarze wielokrotnie do mnie dzwonili ale ja ich olewałam. Odebrałam jedynie od Bartka, bo on wiedział o czym panowie dzisiaj tak dyskutowali. Powiedziałam mu gdzie jestem i że nie długo wrócę.
Do ośrodka wróciłam przed dwudziestą pierwszą. Humor mi się poprawił, w końcu której kobiecie by się nie poprawił gdyby kupiła sobie:dwóch par szpilek, trzech boskich sukienek,dwóch par spodni  ? A do tego zmieniłam sobie telefon. Jak szaleć to szaleć. Pozbyłam się swojego zniszczonego już samsunga i i zamieniłam go na iPhona6 . A kasy co przy tym wydałam... aż nie chcę o tym pamiętać.
Do pokoju dotarłam bez spotkania nikogo po drodze. Napisałam tylko Bartkowi, że już jestem i idę spać bo jestem zmęczona. Noc a w zasadzie sen pomógł mi zdecydować co mam zrobić z tym nieszczęsnym Bartmanem.  Rano obudziłam się o szóstej. Ubrana siedziałam na łóżku i czekałam aż wybije pora śniadania. Nie wiem czy dobrze robię ? Czy Bartek, Osmany i Michał będą z tego zadowoleni ? Trudno. Postanowiłam.

~*~
Mamy już 18 :)
Oglądaliście wczoraj mecz ?
Muszę się wam przyznać że miałam mieszane uczucia co do wygranej Polaków w tym meczu. Ale udało się. Wygraliśmy 3:1 ♥

Pozdrawiam :*
Kasia.!

sobota, 23 maja 2015

17.

"Mnie też było ciężko.
Nawet nie dlatego,że go
nie było tylko dlatego,że
obiecał być."

Następnego dnia obudziłam się dziesięć minut przed śniadaniem. Wyglądem przypominałam alkoholika, który co najmniej tydzień w ogóle nie trzeźwiał.Katastrofa normalnie.W łazience spędziłam dobre pół godziny. To co że chłopaki się dobijali, pytając czy idę na śniadanie. Jasne, że ide ale nie mogę im sie tak pokazać. Na stołówkę zeszłam pod koniec śniadania. Ja sie martwiłam bo wyglądam jak alkoholik czy upiór ale panowie wcale nie byli lepsi. Siedzieli i tylko dłubali w tym co mieli na talerzach, inni znowu przysypiali z głowa na stole. Tylko im zdjęcie zrobić i wstawić na jakis portal społecznościowy typu Facebook i pokazać jak polscy siatkarze wygladają po seansie filmowym. Ciekawe co Antiga na to wszystko powiedział ale czuję, że będzie cieżko dziś na treningach, oj będzie.
- Jak tam panowie żyjecie ? Wyspaliście się ? - przysiadłam sie do nich.
- Kaja proszę Cię, ciszej. - odezwał sie Pit.
- No ale co ja wam robię, wiedzieliście, że macie trening z samego rana trzeba było nie oglądać filmów do pierwszej w nocy.A co na to Stefan powiedział ?- spojrzałam na zmarnowanych siatkarzy.
- No co miał powiedzieć ? - spytał się Karol
- No nie wiem, pragnę zauważyć, że jestem tu od pięciu minut.
- Powiedział,że będzie taki trening jakiego jeszcze nie mieliśmy.- i jak na zawołanie panowie jękneli. Co się dziwić, komu by się chciało ćwiczyć po góra pięciu godzinach snu ? Chyba nikomu.
- A gdzie Igła z Bartmanem ? - spytałam. Kurczę chyba się coś nie dobrego dzieje z naszym atakującym skoro rzadko bywa w towarzystwie reszty drużyny a spotkać go można tylko z Igłą. Muszę Krzyśka spytać o co chodzi ? I czy to ma coś wspólnego ze mną ? 
Po śniadaniu wszyscy ruszyliśmy po swoje rzeczy i poszliśmy na trening. Rzeczywiście trening był cholernie ciężki. Chłopakom się oberwało, że mogli nie siedzieć po nocach tylko spać a przy okazji i mnie że i ja w tym brałam udział. I że jako jedyna kobieta w drużynie powinnam dawać im przykład. Ale jak do diaska ja mam dawać przykład facetom i to jeszcze takiej grupie ? To jest awykonalne. Po trzech godzinach ciężkiej harówki wróciliśmy do swoich pokoi. W których zapewne każdy legł na łóżku i uciął sobie drzemkę przed obiadem i przed kolejnym treningiem, tym razem na siłowni. Ja wzięłam długą i odprężającą kąpiel. Siedząc tak w wannie znów naszły mnie myśli o Zbyszku. Czemu on chciał skoczyć z tego okna? Przecież jakby trener się dowiedział to już by go w drużynie nie było. Ale od czego jest Igła który wcisnął jakąś bajkę trenerowi i ludzią zajmującym się naprawą okien, że jak wrócili do pokoju po treningu tak zastali już wybite okno. Grunt, że mu w to uwierzyli, chociaż Antiga jakoś sceptycznie do tego podszedł. Widać było że analizował każde słowo libero czy aby na pewno mówi prawdę. Może on chciał skoczyć bo nie chce mu wybaczyć tej zdrady? Że staram się go unikać? Że zaczęłam się bliżej poznawać z Kubiakiem ? Matko,przecież jak my byśmy zostali parą to on był Kubiaka zabił, albo obaj nawzajem by się pozabijali.Co ja mam robić ? Niech mi ktoś pomoże ! Czemu, mnie Panie Boże posłałeś na ten świat, żebym musiała cierpieć brak rodziców, rozstanie z chłopakiem i inne życiowe dramaty jakie mnie spotkały. Na czternastą wszyscy stawiliśmy się na stołówce, na obiad.
- Co wszyscy robiliście,że słyszałam nawet jak mi mucha lata w pokoju, taka cisza ?
- Spaliśmy,regenerowaliśmy siły na kolejny morderczy trening.- odparł Igła. O dziwo on i Bartman byli uśmiechnięci i zachowywali się tak jak gdyby nigdy nic. Podejrzane.
- I jak jesteście gotowi na siłkę ? - uśmiechnęłam się do nich, nadziewając na widelec ziemniaka.
- Taaa...- stęknął Krzysiek- Ale jutro rano nie będę mógł ruszyć najmniejszym palcem u nogi.- westchnął.
- Oj no nie przesadzajcie. Ten trening nie był taki zły. Przynajmniej miałam chwilę spokoju.
- Małpa.- wydarł się Wrona.- Jeśli on nie był trudny to zapraszamy teraz na trening poćwiczysz sobie z nami, myślę, że Stefan nie będzie miał nic przeciwko.- mina mi zrzedła, ten trening był okropny.
- Właśnie chodź z nami na siłkę. Kto jest za ? - spytał Konar. Na moje nieszczęście ręce podnieśli wszyscy.Jęknęłam tylko.
- No okej, pójdę z wami i będę ćwiczyć.
Po obiedzie poszłam do pokoju i przebrałam sie w strój sportowy, włosy związałam w koka i wyszłam gotowa na te męczarnie.Mam nadzieje że Antiga mi troche poluzuje bo inaczej to ja tam umrę.
Trening ciągnął mi się w nieskończoność, ale dałam radę. W sumie nie było tak źle. Wchodząc do ośrodka zaczepiła mnie pani z recepcji, mówiąc że na stołówce czeka na mnie gość. Zdziwiona podziękowałam i ruszyłam we wskazane miejsce.Osoba a w zasadzie osoby, które na mnie czekały to moi domniemanymi "rodzice".
- Witaj Kaju.
- Czego chcecie ? I po co tu przyjechaliście ? Przeszkadzacie mi w pracy. - odparłam surowo.
- Chcieliśmy z tobą porozmawiać. - odpowiedziała kobieta- Może usiądziemy ?
- Dobrze poświęce wam góra dziesięć minut i to wszystko. Nie oczekujcie ode mnie więcej.Okej ? - pokiwali na tak głowami. - No to słucham. - założyłam ręce na biodra.
- Posłuchaj, wiemy że jako rodzice się nie spisaliśmy i masz prawo nas za to nie nawidzieć, ale nasza sytuacja materialna jest straszna. Nie mamy za co opłacić rachunków, za co kupić jedzenie itp. Dlatego też przychodzimy do ciebie z prośbą o pomoc. No bo tobie się jak widać powodzi masz dobrą pracę i zapewne mało nie zarabiasz a do tego masz bogatego chłopaka. I nasza prośba polega na tym czy nie pożyczyłabyś nam trochę pieniędzy ? - zakończyła swoją wypowiedź kobieta.
- Co proszę ?! Nie pożyczę wam żadnych pieniędzy. Nie ma takiej opcji. W ogóle jak śmialiście przychodzić tu i prosić mnie o pomoc ? Jesteście bezczelni! Mnie przez dwadzieścia lat nie miał kto dać nawet złotówki na lizaka. Wynoście się stąd i nie wracajcie. Nie chcę was znać.- wykrzyczałam im to prosto w twarz.
- Ale Kaja zrozum, że my byliśmy młodzi, nie mieliśmy pieniędzy na wychowanie dziecka, nasi rodzice też nie byli w stanie nam pomóc więc jedynym rozwiązaniem było oddanie cię do domu dziecka.
- Nie ja was nigdy nie zrozumie i chyba nawet tego nie chce. Ja nigdy nie oddałabym dziecka choćbym miała sama nie jeść to bym mu czegoś takiego nie zrobiła. Tacy ludzie nie mają serca. A teraz żegnam.- pokazałam im ręką drzwi.
- Kaja b..- zaczęła płakać kobieta.
- Chodź i nie rób scen. Damy rade jakoś i bez niej. A ona nas jeszcze popamięta.- wziął ją pod rękę i wyszli z ośrodka. Ja biegiem udałam się do pokoju. Miałam chęć płakać, ale powiedziałam sobie że przez takich ludzi nie będę płakać. Wzięłam prysznic,ubrałam się i wyszłam z ośrodka. W drodze do pobliskiego sklepu przyszedł mi sms: "Masz czas dziś o dwudziestej ? O.". O Juantorena jak ja dawno go nie widziałam. Uśmiechnęłam się i zaczęłam odpisywać:"O Osmany...:* Jasne że mam.K."zaraz przyszedł następny:" To bądź na skajpie.:* Pogadamy.:)O." "Okej. Do usłyszenia.K.:*" W sklepie kupiłam dwie butelki wody mineralnej, czekolade, paczkę żelek i herbatniki. Zadowolona z zakupów wróciłam do pokoju. Zaraz za mną wpadł Kurek.
- O Kaja !
- A coś ty taki zdziwiony przecież to mój pokój.- zerknęłam na niego.
- Nie jestem zdziwiony tylko po prostu cieszę się że cie widzę bo mam do ciebie pilną sprawe. Może pójdziemy na spacer mamy jeszcze godzinkę do kolacji ? 
- Jasne, chodźmy. - uśmiechnęłam się do niego. Kurek się jakoś dziwnie zachowywał był spięty, zdenerwowany jakby co najmniej miał maturę zdawać. 
Udaliśmy się w stronę parku. 
- To powiesz o co chodzi ? 
- Słuchaj bo ja się zakochałem.- spojrzał na mnie nie śmiało.
- No to gratulację. - uścisnęłam go- A kim jest ta twoja wybranka ? 
- I tu jest właśnie pies pogrzebany.Bo widzisz ja zakochałem się w byłej dziewczynie przyjaciela a o którą on nadal stara się walczyć. I nie wiem co robić? Zatrzymać to dla siebie i nie mówić jej o tym czy powiedzieć jej o tym i zobaczyć co ona na to mi odpowie ? - usiadł na ławce i schował twarz w dłoniach.
- Ej Bartek nie załamuj się. Moim zdaniem powinieneś jej o tym powiedzieć. Może ona już nic nie czuje do swojego byłego i nie odrzuci twojej miłości.
- Tak myślisz ? 
- Tak Bartku. A teraz powiedz mi co to za dziewczyna ? 
- Ty Kaja.- powiedział cichutko.
- Kto bo chyba niedosłyszałam.? 
- Ty Kaja. To w tobie się zakochałem. Przepraszam.- spojrzał na mnie.Mnie zamurowało. Kurek się we mnie zakochał. 
- Nie, Bartek nie masz za co przepraszać. Tylko mnie tym troche zaskoczyłeś. 
- Dobra Kaja nie próbuj mnie pocieszać i tak jestem na straconej pozycji.
- Ale ja cie nie powiedziałam że nie. Tylko mam do ciebie prośbę daj mi czas do zastanowienia, ja to muszę sobie przemyśleć. Obiecuje że jutro na śniadaniu dam ci ostateczną odpowiedź.
- Jasne, będę czekał. Wracamy ? 
- Tak wracajmy zaraz kolacja.
Do ośrodka weszliśmy akurat jak zaczęli wydawać kolację. 
- Kaja, co to za gość był ? Sorry za wścipskość ale krzyczałaś tam na kogoś i martwimy się o ciebie.- mówił Ziomek.
- Tak w zasadzie to goście. To byli moi rodzice. 
- Ale jak rodzice ? - spytał zdezorientowany Perła- Przecież ty..
- To może ja zacznę od początku. Słuchajcie to było tak...- i zaczęłam jej opowiadać o sobie, powiedziałam im także o chłopaku który mnie zdradził ale nie powiedziałam im o kogo chodzi.
- Kaja a co jeśli oni spełnią tę groźbę, że jeszcze ich popamiętasz ? - spytał zmartwiony Wiśnia.
- Nie wiem.- wzruszyłam ramionami.- Pożyjemy zobaczymy jak na razie chcę sie cieszyć tym co teraz, że mogę być tu z wami, i ciężko zapierniczać. - uśmiechnęłam się.
- Ale wiesz, że jak coś możesz na nas liczyć ? - spytał Igła.
- Tak wiem. Dziękuje. Jesteście kochani.
Kolacja minęła nam na śmianiu się z dowcipów jakie opowiadali Winiar z Igła. Później poszłam do pokoju i czekałam na połączenie od Juantoreny. Pięć minut po ósmej zadzwonił.
- Cześć piękna. - przywitał się po angielsku. Nasze rozmowy zawsze odbywały się w tym języku.
- Cześć przystojniaku. - uśmiechnęłam się do niego. - Co słychać ? Jak na zgrupowaniu ?
- A wszystko po staremu. Na treningach jak to na treningach wycisk ale jak chce sie coś wygrać to trzeba pracować. A Tobie jak tam ? Jak żyjesz z Bartmanem ? Cud że się nie pozabijaliście, no chyba że ty go gdzieś po cichu zakopałaś  co ?
- U mnie też po staremu. A ze Zbyszkiem jakoś leci. Staram się go unikać i nie martw się nie zakopałam go nigdzie choć sam...- i tu ugryzłam się w język.
- Co sam ? - spojrzał na mnie zaciekawiony. - Kochana wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć i to zostanie między nami.
- No bo chodzi o to że on chciał skoczyć z okna.
- Co ?!- był w szoku. - Co mu do łba strzeliło ?
- Sama sobie to pytanie zadaję. Ale całe szczęście Igła wrócił się do pokoju po telefon i nie dopuścił do tragedii. Cała akcja się nie wydała, Zbyszek jest w kadrze a wybite okno wytłumaczyli, że jak wrócili do pokoju po treningu to już takie zastali.
- W życiu bym się nie spodziewał po nim takich rzeczy. A ty jak myślisz dlaczego chciał to zrobić ?
- Ja już milion opcji wymyśliłam ale najbardziej prawdopodobna jest jedna.- skrzywiłam się na samą myśl.
- Że on chciał to zrobić bo nie chcesz go wysłuchać, z bezradności wobec ciebie i własnej nie mocy psychicznej  ? - ja mu tylko przytaknęłam skinieniem głowy/- To może porozmawiaj z nim. Może to nie było tak jak to widziałaś. Może on tego nie chciał, może to ta dziewczyna go zaskoczyła.
- Nie wiem Osmany co mam już myśleć. Wszystko mi się wali. - zaczęłam płakać.
- Ej Kaja proszę cie nie płacz. Stało się coś jeszcze. ? - spytał zmartwiony.Otarłam łzy rękawem od bluzy.
- Dzisiaj w ośrodku pojawili się moi "rodzice". Chcieli żebym im pożyczyła pieniądze na życie. Bo ich stan majątkowy jest krytyczny. Pogoniłam ich gdzie pieprz rośnie, lecz jeszcze przed wyjściem zagrozili mi że ich popamiętam. A do tego Bartek wyznał mi miłość. Co robić Osmany ? Pomóż. - spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Po pierwsze rodzicami się nie przejmuj jak coś masz mnie, jak się domyślam to chłopaki też nie dadzą cie skrzywdzić nawet i Zbyszek. A co do Kurka to przemyśl co czujesz. Czy warto jest się pakować w związek, który nie ma przyszłość. Jeśli masz być z Kurkiem żeby jego uszczęśliwić a samej być smutnej i co najważniejsze robić to na złość Zbyszkowi to się w to nie pakuj. Nie warto Kaja, naprawdę. Później oboje z Bartkiem będziecie cierpieć. Jeśli jesteście przyjaciółmi to nie psujcie tego nie udanym związkiem. Lepiej się przyjaźnić niż później psy na sobie wieszać.
- Może masz i rację.
- Nie Kaja. Ja na pewno mam rację.A teraz idź weź długą kąpiel i idź spać. Wszystko się ułoży, zobaczysz.
- Dobrze. Dziękuje ci Osmany. Jesteś niezastąpiony. - uśmiechnęłam się do niego.
- Wiem.
- Skromny jak zawsze.
- Idź. Jutro się zgadamy. Kolorowych snów mała. - posłał mi całusa.
- Kolorowych snów Osmany. Pa. - też posłałam mu buziaka.
Po zakończeniu połączenia za radą Juantoreny poszłam wziąć długą kąpiel. Później oddałam się w objęcia Morfeusza. Zobaczymy czym zaskoczy nas jutro.

~*~
Tyle moi drodzy. :)

Pozdrawiam :*
Kasia.!