"Są ludzie, wyjątkowi...
Tacy, którzy z miejsca przyciągają,
swoją osobę....
Bije z nich ciepło,miłość i dobro...
Wtedy wiadomo, że są wspaniali...
Wybrani...
I takich właśnie, świat potrzebuje...
Takich jak
TY. "
Tacy, którzy z miejsca przyciągają,
swoją osobę....
Bije z nich ciepło,miłość i dobro...
Wtedy wiadomo, że są wspaniali...
Wybrani...
I takich właśnie, świat potrzebuje...
Takich jak
TY. "
- To jak powiesz mi co Cię gryzie.Wiesz jak nie chcesz to nie mów - wzruszył ramionami - Ale wiem z własnego doświadczenia, że rozmowa pomaga.
Właściwie to on ma rację. On mnie nie zna. Nie będzie mnie oceniał.
- Powiem Ci, ale obiecaj, że to zostanie między nami. - spojrzałam na niego.
- Słowo.
- To może od początku...
- Najlepiej by było....- zaśmiał się siatkarz.
- Jak będziesz mi przerywał to ci nic nie powiem. -spojrzałam na niego bykiem.
- Okej, przepraszam. Mów. Buzia na kłódkę.
- Więc...- widziałam, że chciał już coś powiedzieć ale przemilczał to. Zaczęłam mu opowiadać o tym jak wychowywałam się w domu dziecka, jak poznałam Marcela, później o poznaniu Zbyszka, akcji z Konradem,o "rodzicach", zdradzie Bartmana aż do dzisiaj.Siatkarz szedł i słuchał, ani razu mi nie przerwał. Dumał nad czymś. - No i to tyle by było jak na moje dwudziestoletnie życie.
- Dużo przeżyłaś i dużo wycierpiałaś. Aż mi słów brak.
- Nie musisz nic mówić a już na pewno się nade mną litować.
- No ale co zamierzasz robić dalej ?
- Nie wiem. Jak na razie to wiem tyle, że mogę zostać tu u Michała, chcę znaleźć jakąś pracę i zacząć żyć. Chcę zapomnieć o wszystkim co mnie spotkało. Chcę być wreszcie szczęśliwa i kochana, a nie żeby czuć się jaka stara, nikomu nie potrzebna zabawka, którą można wyrzucić od tak.
- To może po kolei. Szukasz pracy, tak ? - przytaknęłam - Bo wiesz od poniedziałku zaczyna się sezon reprezentacyjny no i w naszej drużynie- Kubańskiej - poszukują fotografa, który relacjonował by to co się dzieje podczas zgrupowania i na meczach a do tego pisał jakieś krótkie sprawozdania, opisy.
- I co ja mam do tego ?
- A ty, wiem że jesteś fotografką, mogłabyś z nami pracować, oczywiście do niczego Cie nie zmuszam. Sama zadecydujesz, tylko wiesz musisz się trochę streszczać bo czas złożenia podania jest do jutrzejszego wieczora a dokładnie do osiemnastej.
- Ale ja nie znam języka, nie wiem nic o waszej kulturze, nie znam zawodników nic nie wiem.
- Tym się nie przejmuj. Język dasz radę i z angielskim, o kulturze to ja ci mogę trochę opowiedzieć a zawodników poznasz na pierwszym treningu.- uśmiechnął się.
- W sumie co mi szkodzi.
- No i o to chodzi. A teraz chodź do tej kawiarenki tu zaraz za rogiem to napiszesz podanie, oczywiście mailem bo jakby chcieć wysłać normalnie pocztą to nici z twojej pracy.- uśmiechnął się i pociągnął mnie w stronę kawiarni.
Weszliśmy do kawiarenki. Ja zamówiłam czekoladę i tiramisu a Kubańczyk wziął czekoladę i tiramisu z owocami.
- To teraz proszę mój telefon i pisz. - podał mi swój telefon.
- A nie mogę tego napisać na spokojnie w domu ?
- No okej, ale obiecaj, że napiszesz ?
- Obiecuje, a może teraz mi opowiesz coś o sobie. - spojrzałam na niego z uśmiechem. W sumie fajny z niego facet. Jest miły, szarmancki, nie popisuje się żeby dziewczynie zaimponować, przystojny.
- Ej słuchasz mnie.?
- Tak słucham. - uwierzył bo mówił dalej. Opowiadał mi o rodzicach, o niepowodzeniach w związkach, o klubach w jakich grał.
- To jesteśmy kwita. Wiemy o sobie na tyle na ile każde z nas chciało, żeby drugie wiedziało. Idziemy jeszcze gdzieś pospacerować czy chcesz wracać do domu?
- A która godzina ?
- Jest kilka minut po dziesiątej.
- Możemy jeszcze pospacerować.
- To chodź.
Po zapłaceniu rachunku, każde płaciło za siebie!, wyszliśmy z kawiarni.Teraz spacerując nie było takiej przygnębiającej aury tylko śmialiśmy się, gadaliśmy o głupotach itp.Do domu wróciłam po jedenastej.W mieszkaniu ciemno, oznacza to, że Misiek już zasnął.Na paluszkach po cichutku poszłam do siebie.I tak jak obiecałam Osmanemu, wzięłam laptopa i napisałam mail'a do prezesa siatkówki na Kubie. Ciekawe czy mi odpowiedzą ? Z takim pytaniem usnęłam.
Dni mijały mi jak każdy poprzedni czyli: gadałam z Michałem, spacerowaliśmy, widziałam się jeszcze kilka razy z Juantoreną. Jednym słowem nuda. A co do mail'a, dupa, dostałam odpowiedź z odmową. Cóż znajdę sobie inna pracę.W sobotę Michał zaczął się pakować.Ja w tym czasie siedziałam i się z niego śmiałam, bo latał w te i we wte bo był tu wziął to i to ale zapomniał o tym i znowu musi iść tam i tak co najmniej z piętnaście razy.Po trzech godzinach udało mu sie skompletować cały bagaż jaki bierze ze sobą do Polski.
- Jemy coś, bo zmęczyłem się tym pakowaniem ?
- Jasne, tylko jak coś ugotujesz to żeby to było zjadliwe. - uśmiechnęłam się do niego.
- Okej, coś sie wymodzi, może Pascal albo Okrasa pomoże.
- Taa... albo ten szczur- zaczęłam sie z niego śmiać.
- Uważaj bo nic nie dostaniesz. - zagroził mi palcem co wywołało jeszcze większy atak śmiechu.
Już miałam mu coś odpowiedzieć ale przerwał mi telefon.Podeszłam, spojrzał na wyświetlacz numer prywatny , ciekawe kto.Odebrałam.
- Halo.?
- Dzień dobry czy rozmawiam z panią Kają Makowską.? - to mężczyzna o ciepłej barwie głosu.
- Tak, dzień dobry.
- Nazywam się Paweł Papke i jestem prezesem PZPS'u .
- Miło mi, ale dalej nie wiem o co chodzi .
- Dostałem pani CV w sprawie pracy z reprezentacją Polski w piłce siatkowej mężczyzn na stanowisko fotografa kadry. I chciałbym pani obwieścić że została pani przyjęta i prosiłbym żeby się pani w poniedziałek wstawiła w Spale. Lot ma pani załatwiony na jutro, wszystko zostało opłacone.
- Ojej..Dziękuje bardzo. Nie wiem co więcej powiedzieć.
- Nie szkodzi. Cieszę się że pani sie cieszy, bo cieszy ?
- Tak, jasne że się ciesze.- powiedziałam z udawanym optymizmem.
- No to do zobaczenia w poniedziałek w Spale.
- Do zobaczenia. - rozłączyłam się. Stałam tak jeszcze z tym telefonem, nie wierząc w to co się przed chwilą stało.
- Kaja, hej !- machnął mi przed oczami Kubi.
- Co ?
- Stało się coś ?
- Tak i to dużo.
- To znaczy.
- Właśnie dostałam prace w kadrze Polski.
- Ale której kadrze ?
- W kadrze Polski w siatkówce mężczyzn.
- Czekaj, bo nie ogarniam. Dostałaś prace w naszej kadrze, choć nie składałaś podania tak ?
- Właśnie.
- Więc skąd się ono znalazło u prezesa ?
- Nie wiem, też sie nad tym zastanawiam. - kurcze, kto był na tyle głupi, że wysłał moje CV do Papki.Może Igła?, może no właśnie kto?
- Kaja, a nie myślałaś czasem,że to może Zbyszek wysłał twoje CV?
-Ale po co ? - zbił mnie z tropu tymi słowami.
- No żeby móc się z Tobą spotkać ? Nie wiem tak mi tylko to do głowy przyszło.
Biłam się z myślami, a co jednak rzeczywiście to Bartmanowa sprawka ? Teraz sie już wycofać z tego nie mogę. Pojadę tam i pokaże mu, że już mnie w ogóle nie obchodzi, że poradziłam sobie z tym i jestem szczęśliwa.
- Dobra, skoro mam tam jechać to i ja sie musze spakować. - pomaszerowałam do pokoju i zaczęłam się pakować. Teraz to Kubiak się ze mnie brechtał. Wieczorem umówiłam się z Osmanym żeby się z nim pożegnać i życzyć mu wszystkiego dobrego i barku kontuzji. On także powiedział, że życzy mi jak najlepiej i że jeżeli będe miała jakiś problem to mam dzwonić. Podziękowałam mu mocnym uściskiem i buziakiem. Po powrocie do domu przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Rano, gdzie tam rano, w nocy to znaczy o czwartej trzydzieści obudził mnie Michał mówiąc, że jak chce jechać to muszę sie zbierać bo za trzy godziny mamy samolot.
Lot i później podróż do Michała cioci do Warszawy minęła mi na spaniu. W poniedziałek o ósmej wyruszyliśmy z Michałem w drogę do Spały. Jechałam tam z mieszanymi uczuciami. Nie wiedziałam czego się spodziewać?, jak się zachować gdy zobaczę Bartmana?, jak mam się odzywać do siatkarzy skoro ich nie znam?. Jedna wielka Masakra.Do Spały dojechaliśmy kilka minut przed jedenastą.
- To zapraszam panią do naszego buszu. - zaśmiał sie Michał.
- Dziękuje. Mam nadzieję, że przeżyje. - uśmiechnęłam się.
Zabraliśmy bagaże i ruszyliśmy do ośrodka. Ja dostałam pokój sto piętnaście a Michał sto dziewiętnaście.Idziemy korytarzem.
- To mój! - wskazałam na pokój.
- A mój trochę dalej, jak coś to wbijaj.
- Jasne. Dzięki. - uśmiechnęłam się i weszłam do pokoju.
Nie jest tak źle. Tylko że dlaczego to jest dwójka.? Myślałam, że będe sama. Wtem drzwi się otworzyły...
~*~
Taa-damm!!!
Teraz, kto wszedł do pokoju ? :)
Pozdrawiam :*
Kasia.!
Właściwie to on ma rację. On mnie nie zna. Nie będzie mnie oceniał.
- Powiem Ci, ale obiecaj, że to zostanie między nami. - spojrzałam na niego.
- Słowo.
- To może od początku...
- Najlepiej by było....- zaśmiał się siatkarz.
- Jak będziesz mi przerywał to ci nic nie powiem. -spojrzałam na niego bykiem.
- Okej, przepraszam. Mów. Buzia na kłódkę.
- Więc...- widziałam, że chciał już coś powiedzieć ale przemilczał to. Zaczęłam mu opowiadać o tym jak wychowywałam się w domu dziecka, jak poznałam Marcela, później o poznaniu Zbyszka, akcji z Konradem,o "rodzicach", zdradzie Bartmana aż do dzisiaj.Siatkarz szedł i słuchał, ani razu mi nie przerwał. Dumał nad czymś. - No i to tyle by było jak na moje dwudziestoletnie życie.
- Dużo przeżyłaś i dużo wycierpiałaś. Aż mi słów brak.
- Nie musisz nic mówić a już na pewno się nade mną litować.
- No ale co zamierzasz robić dalej ?
- Nie wiem. Jak na razie to wiem tyle, że mogę zostać tu u Michała, chcę znaleźć jakąś pracę i zacząć żyć. Chcę zapomnieć o wszystkim co mnie spotkało. Chcę być wreszcie szczęśliwa i kochana, a nie żeby czuć się jaka stara, nikomu nie potrzebna zabawka, którą można wyrzucić od tak.
- To może po kolei. Szukasz pracy, tak ? - przytaknęłam - Bo wiesz od poniedziałku zaczyna się sezon reprezentacyjny no i w naszej drużynie- Kubańskiej - poszukują fotografa, który relacjonował by to co się dzieje podczas zgrupowania i na meczach a do tego pisał jakieś krótkie sprawozdania, opisy.
- I co ja mam do tego ?
- A ty, wiem że jesteś fotografką, mogłabyś z nami pracować, oczywiście do niczego Cie nie zmuszam. Sama zadecydujesz, tylko wiesz musisz się trochę streszczać bo czas złożenia podania jest do jutrzejszego wieczora a dokładnie do osiemnastej.
- Ale ja nie znam języka, nie wiem nic o waszej kulturze, nie znam zawodników nic nie wiem.
- Tym się nie przejmuj. Język dasz radę i z angielskim, o kulturze to ja ci mogę trochę opowiedzieć a zawodników poznasz na pierwszym treningu.- uśmiechnął się.
- W sumie co mi szkodzi.
- No i o to chodzi. A teraz chodź do tej kawiarenki tu zaraz za rogiem to napiszesz podanie, oczywiście mailem bo jakby chcieć wysłać normalnie pocztą to nici z twojej pracy.- uśmiechnął się i pociągnął mnie w stronę kawiarni.
Weszliśmy do kawiarenki. Ja zamówiłam czekoladę i tiramisu a Kubańczyk wziął czekoladę i tiramisu z owocami.
- To teraz proszę mój telefon i pisz. - podał mi swój telefon.
- A nie mogę tego napisać na spokojnie w domu ?
- No okej, ale obiecaj, że napiszesz ?
- Obiecuje, a może teraz mi opowiesz coś o sobie. - spojrzałam na niego z uśmiechem. W sumie fajny z niego facet. Jest miły, szarmancki, nie popisuje się żeby dziewczynie zaimponować, przystojny.
- Ej słuchasz mnie.?
- Tak słucham. - uwierzył bo mówił dalej. Opowiadał mi o rodzicach, o niepowodzeniach w związkach, o klubach w jakich grał.
- To jesteśmy kwita. Wiemy o sobie na tyle na ile każde z nas chciało, żeby drugie wiedziało. Idziemy jeszcze gdzieś pospacerować czy chcesz wracać do domu?
- A która godzina ?
- Jest kilka minut po dziesiątej.
- Możemy jeszcze pospacerować.
- To chodź.
Po zapłaceniu rachunku, każde płaciło za siebie!, wyszliśmy z kawiarni.Teraz spacerując nie było takiej przygnębiającej aury tylko śmialiśmy się, gadaliśmy o głupotach itp.Do domu wróciłam po jedenastej.W mieszkaniu ciemno, oznacza to, że Misiek już zasnął.Na paluszkach po cichutku poszłam do siebie.I tak jak obiecałam Osmanemu, wzięłam laptopa i napisałam mail'a do prezesa siatkówki na Kubie. Ciekawe czy mi odpowiedzą ? Z takim pytaniem usnęłam.
Dni mijały mi jak każdy poprzedni czyli: gadałam z Michałem, spacerowaliśmy, widziałam się jeszcze kilka razy z Juantoreną. Jednym słowem nuda. A co do mail'a, dupa, dostałam odpowiedź z odmową. Cóż znajdę sobie inna pracę.W sobotę Michał zaczął się pakować.Ja w tym czasie siedziałam i się z niego śmiałam, bo latał w te i we wte bo był tu wziął to i to ale zapomniał o tym i znowu musi iść tam i tak co najmniej z piętnaście razy.Po trzech godzinach udało mu sie skompletować cały bagaż jaki bierze ze sobą do Polski.
- Jemy coś, bo zmęczyłem się tym pakowaniem ?
- Jasne, tylko jak coś ugotujesz to żeby to było zjadliwe. - uśmiechnęłam się do niego.
- Okej, coś sie wymodzi, może Pascal albo Okrasa pomoże.
- Taa... albo ten szczur- zaczęłam sie z niego śmiać.
- Uważaj bo nic nie dostaniesz. - zagroził mi palcem co wywołało jeszcze większy atak śmiechu.
Już miałam mu coś odpowiedzieć ale przerwał mi telefon.Podeszłam, spojrzał na wyświetlacz numer prywatny , ciekawe kto.Odebrałam.
- Halo.?
- Dzień dobry czy rozmawiam z panią Kają Makowską.? - to mężczyzna o ciepłej barwie głosu.
- Tak, dzień dobry.
- Nazywam się Paweł Papke i jestem prezesem PZPS'u .
- Miło mi, ale dalej nie wiem o co chodzi .
- Dostałem pani CV w sprawie pracy z reprezentacją Polski w piłce siatkowej mężczyzn na stanowisko fotografa kadry. I chciałbym pani obwieścić że została pani przyjęta i prosiłbym żeby się pani w poniedziałek wstawiła w Spale. Lot ma pani załatwiony na jutro, wszystko zostało opłacone.
- Ojej..Dziękuje bardzo. Nie wiem co więcej powiedzieć.
- Nie szkodzi. Cieszę się że pani sie cieszy, bo cieszy ?
- Tak, jasne że się ciesze.- powiedziałam z udawanym optymizmem.
- No to do zobaczenia w poniedziałek w Spale.
- Do zobaczenia. - rozłączyłam się. Stałam tak jeszcze z tym telefonem, nie wierząc w to co się przed chwilą stało.
- Kaja, hej !- machnął mi przed oczami Kubi.
- Co ?
- Stało się coś ?
- Tak i to dużo.
- To znaczy.
- Właśnie dostałam prace w kadrze Polski.
- Ale której kadrze ?
- W kadrze Polski w siatkówce mężczyzn.
- Czekaj, bo nie ogarniam. Dostałaś prace w naszej kadrze, choć nie składałaś podania tak ?
- Właśnie.
- Więc skąd się ono znalazło u prezesa ?
- Nie wiem, też sie nad tym zastanawiam. - kurcze, kto był na tyle głupi, że wysłał moje CV do Papki.Może Igła?, może no właśnie kto?
- Kaja, a nie myślałaś czasem,że to może Zbyszek wysłał twoje CV?
-Ale po co ? - zbił mnie z tropu tymi słowami.
- No żeby móc się z Tobą spotkać ? Nie wiem tak mi tylko to do głowy przyszło.
Biłam się z myślami, a co jednak rzeczywiście to Bartmanowa sprawka ? Teraz sie już wycofać z tego nie mogę. Pojadę tam i pokaże mu, że już mnie w ogóle nie obchodzi, że poradziłam sobie z tym i jestem szczęśliwa.
- Dobra, skoro mam tam jechać to i ja sie musze spakować. - pomaszerowałam do pokoju i zaczęłam się pakować. Teraz to Kubiak się ze mnie brechtał. Wieczorem umówiłam się z Osmanym żeby się z nim pożegnać i życzyć mu wszystkiego dobrego i barku kontuzji. On także powiedział, że życzy mi jak najlepiej i że jeżeli będe miała jakiś problem to mam dzwonić. Podziękowałam mu mocnym uściskiem i buziakiem. Po powrocie do domu przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Rano, gdzie tam rano, w nocy to znaczy o czwartej trzydzieści obudził mnie Michał mówiąc, że jak chce jechać to muszę sie zbierać bo za trzy godziny mamy samolot.
Lot i później podróż do Michała cioci do Warszawy minęła mi na spaniu. W poniedziałek o ósmej wyruszyliśmy z Michałem w drogę do Spały. Jechałam tam z mieszanymi uczuciami. Nie wiedziałam czego się spodziewać?, jak się zachować gdy zobaczę Bartmana?, jak mam się odzywać do siatkarzy skoro ich nie znam?. Jedna wielka Masakra.Do Spały dojechaliśmy kilka minut przed jedenastą.
- To zapraszam panią do naszego buszu. - zaśmiał sie Michał.
- Dziękuje. Mam nadzieję, że przeżyje. - uśmiechnęłam się.
Zabraliśmy bagaże i ruszyliśmy do ośrodka. Ja dostałam pokój sto piętnaście a Michał sto dziewiętnaście.Idziemy korytarzem.
- To mój! - wskazałam na pokój.
- A mój trochę dalej, jak coś to wbijaj.
- Jasne. Dzięki. - uśmiechnęłam się i weszłam do pokoju.
Nie jest tak źle. Tylko że dlaczego to jest dwójka.? Myślałam, że będe sama. Wtem drzwi się otworzyły...
~*~
Taa-damm!!!
Teraz, kto wszedł do pokoju ? :)
Pozdrawiam :*
Kasia.!
świetny rozdział. wydaję mi się ,że w tym pokoju będzie Bartman... Może powinni sobie wszystko wyjaśnić , może niech sobie dadzą drugą szanse. ciekawa jestem czy przyjmie tą pracę. czekam na kolejny. pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńu mnie nowy rozdział http://siatkowka--przyjazn-milosc-nadzieja.blog.pl/. Mam nadzieję ,że wpadniesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Świetnie *,* Czyżby do pokoju wszedł Zbyszek ? :) W sumie dobrze by było, wreszcie mogliby sobie wszystko wytłumaczyć :) Chociaż znając Kaje to nie nastąpi tak szybko i łatwo :D Ciekawe kto wysłał to CV do PZPS'u ? No i fajnie że Kaja będzie pracowała z chłopakami <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Buziaki :**
Jedno wielkie NIE WIEM ! Zostawiam to tobie kto wszedł do pokoju i z tym CV :) ja mam pewne propozycje ale zostawię to dla siebie i w następnym rozdziale sie dowiemy wszystkiego :* Rozdział super :) Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńDo pokoju wszedł Zibi albo Igła XD Tak mi się przynajmniej wydaje, że któryś z nich dwóch...
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity, rozkręca się!
Kto wysłał CV? Trochę dziwne... Mam pewne przypuszczenia ;)
Nie mogę się doczekać kolejnego! ;*
Na Twojego bloga natknęłam się wczoraj i muszę Ci powiedzieć, że zostaje i będę go czytać. :) Świetnie piszesz :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*