"O tak, o tak słów mi brak
oczarował mnie jej oczu blask
A Ty a Ty, Ty do mnie mów
spragniony jestem dźwięku Twych słów."
oczarował mnie jej oczu blask
A Ty a Ty, Ty do mnie mów
spragniony jestem dźwięku Twych słów."
Po powrocie do domu zadzwonił telefon.
- Słucham ?- podniosłam słuchawkę.
- Dobry wieczór. Z tej strony starszy aspirant Mieczysław Ogórek czy rozmawiam z panią Kają Makowską ?
- Tak przy telefonie. O co chodzi ?- trochę się przestraszyłam, no bo nie codziennie dzwoni do mnie policja.
- Na komisariat w Jastrzębiu zgłosiła się para ludzi, która twierdzi, że są pańskimi rodzicami.
- Przepraszam pana bardzo ale musiała zajść jakaś pomyłka. Ja nie mam rodziców. Wychowywałam się w domu dziecka.
- Tak wiem. Ci państwo mi powiedzieli, ale teraz mówią, że zrozumieli swoje błędy i chcą się z panią spotkać. Czy mogłaby pani jeszcze dzisiaj przyjechać na komisariat ?
- Dobry wieczór. Z tej strony starszy aspirant Mieczysław Ogórek czy rozmawiam z panią Kają Makowską ?
- Tak przy telefonie. O co chodzi ?- trochę się przestraszyłam, no bo nie codziennie dzwoni do mnie policja.
- Na komisariat w Jastrzębiu zgłosiła się para ludzi, która twierdzi, że są pańskimi rodzicami.
- Przepraszam pana bardzo ale musiała zajść jakaś pomyłka. Ja nie mam rodziców. Wychowywałam się w domu dziecka.
- Tak wiem. Ci państwo mi powiedzieli, ale teraz mówią, że zrozumieli swoje błędy i chcą się z panią spotkać. Czy mogłaby pani jeszcze dzisiaj przyjechać na komisariat ?
- Nie. Nie przyjadę na komisariat. Niech pan im przekaże, że nie chcę się z nimi widzieć i w ogóle ich poznać. Czy to wszystko ?- wkurzyłam się.
- Tak to wszystko. Życzę spokojnego wieczoru - taa..spokojnego wieczoru. Mógł być spokojny gdybyś patafianie nie zadzwonił - Dobranoc.
- Dziękuje i nawzajem. Dobranoc. - odłożyłam słuchawkę. Z łazienki wyłonił się Zibi.
- Stało się coś. ?- podszedł do mnie, objął i pocałował w skroń. Cudownie pachnie. A jeszcze w tym ręczniku na biodrach i z kropelkami wody na torsie aż mi się w głowie kręci.
- Dzwonił policjant i powiedział, że są u niego moi "rodzice". - powiedziałam.
- Ale jak twoi rodzice, przecież...- zrobił minę która wyrażała "mów jaśniej".
- Chodź usiądźmy to ci powiem. - zaprowadziłam go do kuchni. - Ten policjant powiedział mi, że do niego na komisariat zgłosiła się para ludzi, którzy twierdzą, że ja jestem ich córką.- i tak streściłam mu całą rozmowę z funkcjonariuszem.
- No dobra. Ale ja ich nie kumam. Czemu właśnie teraz sobie przypomnieli, że mają córkę ?
- No przecież ci mówiłam, że ponoć zrozumieli swoje błędy.
- A nie sądzisz, że tu może iść o coś innego ? - popatrzył na mnie.
- Ale o co ? Oświeć mnie. - westchnęłam zrezygnowana.
- No na przykład o pieniądze.- Może rzeczywiście chodzi im tylko o pieniądze.- Słuchaj.Jesteśmy parą. Ja jestem jako tako rozpoznawalną osobą i czasami się pojawiam w jakiś gazetach czy na portalach społecznościowych. No a nasz związek też już wyszedł na jaw, więc każdy wie, że jesteś moją partnerka życiową. I jeżeli by dobrze sobie to wszystko uknuli, to byłoby tak, że stwierdzili iż jesteś dziewczyną sławnego i "bogatego" chłopaka - siatkarza to postanowili to wykorzystać i wyłudzić od ciebie trochę grosza. Nie sądzisz, że tak też by mogło być ?
Słuchałam Zbyszka i w głowie sobie przetrawiałam to co on powiedział. Co jeśli im chodzi tylko o pieniądze, może powinnam się z nimi spotkać i wybadać sprawę.Kurde, mam teraz mentlik w głowie a było tak dobrze, taki spokój, wreszcie wszystko zaczęło się układać.Że też musieli się pojawić. Ja wcale ich nie potrzebuje. Nie chcieli mnie to ja nie chce ich teraz. Daję sobie świetnie radę. Teraz mam Zbyszka, Iwonkę, Miśka i Igłę a do tego mam chłopaków z Jastrzębskiego. Jestem szczęśliwa i oni do tego nie są mi potrzebni. "Egoistka z ciebie!!" krzyczała moja podświadomość. Jaka egoistka. Nie jestem egoistką tylko taka jest prawda.
- Może powinnaś tam pojechać ? Ja Cię do niczego nie namawiam. Zrobisz jak zechcesz, wiesz,że ja ci zawsze pomogę. - a może by tak pojechać w sumie co mi szkodzi. Jak będę się z tym źle czuła to zawsze mogę wyjść.
- A pojedziesz ze mną ?
- Jasne. Tylko się ubiorę. - pocałował mnie przelotnie w usta.
Pół godziny później jesteśmy już pod komisariatem policji.
- To jakiego policjanta szukamy ?- spytał mnie Zbyszek, gdy otwierał przede mną drzwi wejściowe.
- Mieczysława Ogórka.
Po uzyskaniu informacji, gdzie znajdziemy pana Ogórka udaliśmy się na drugie piętro pokój dwieście dziesięć. Zapukałam.
- Proszę.- weszłam na nogach z waty. Dobrze, że jest tu ze mną Zbyszek, bo chyba bym już zemdlała.
- Dzień dobry. Nazywam się Kaja Makowska dzwonił pan do mnie jakieś czterdzieści pięć minut temu.
- Ach tak. - poderwał się z krzesła. Widać, że to siedzenie za biurkiem mu nie służy.Przedałby mu się mały trening. - Proszę niech państwo usiądą. Więc zdecydowała się pani poznać rodziców. ? - kiwnęłam twierdząco głową. - Okej to zapraszam do drugiego pokoju. Rozmawiają z naszym psychologiem.
Wstaliśmy i wraz z funkcjonariuszem udaliśmy się do pokoju na przeciwko. Tam zastałam dwójkę ludzi. Kobieta góra czterdzieści osiem lat, brunetka, szczupła natomiast mężczyzna około pięćdziesiątki ciemny blondyn, lekko przy tuszy ale nie tak jak pan Ogórek.
- Proszę państwa to jest pani Kaja. - zaczął Mietek - Pani Kaju to są Grażyna i Waldemar Makowscy i to oni twierdzą, że są pańskimi rodzicami.
- Dzień dobry. - tylko na tyle było mnie stać. Byłam w nie małym szoku.
- Dzień dobry. - powiedział Zbyszek.
- Witaj kochana. - zaczęła płakać kobieta "matka" i chciała mnie przytulić, ale ja się cofnęłam.Nie zraziła się tym. - A pan to kto ? Przepraszam że pytam.
- Nazywam się Zbigniew Bartman i jest narzeczonym Kai. - aż mi się ciepło zrobiło na sercu, gdy Zbysio powiedział "narzeczony".
- Może chcą państwo porozmawiać. ? - spytała pani psycholog. "Rodzice" ochoczo przytaknęli i tak więc zostaliśmy we czwórkę w gabinecie.
- Kaju wiem, że to dla ciebie trudne ale musisz wiedzieć,że dla nas także. Byliśmy przygotowani na najgorsze a to że nie chciałaś się z nami spotkać nie było dla nas zaskoczeniem.My cię doskonale rozumiemy, ale...- musiałam jej to przerwać. Nie mogłam tego słuchać.
- Rozumiecie mnie ?! Rozumiecie ?! Dobre sobie. Wy nic nie rozumiecie. Wy nie rozumiecie przez co ja przeszłam. Ile się wycierpiałam. Ile wyzwisk, ile razy się dzieci w szkole ze mnie naśmiewały że jestem z bidula, że rodzice mnie nie chcieli? Wiecie ? Nie! Nie wiecie ile razy płakałam cicho w poduszkę i pytając Boga: dlaczego ja nie mam normalnej pełnej rodziny ? Też nie wiecie ? Więc nie wciskajcie mi tu bzdur, że rozumiecie bo nic nie rozumiecie.! - wykrzyczałam im to prosto w twarz, a po policzkach płynęły mi łzy.
- Ale Kaja daj nam to wyjaśnić. Dlaczego cię oddaliśmy do domu dziecka.
- Nie wiem czy chcę tego słuchać. I w ogóle nie wiem po co się teraz pojawiliście w moim życiu. Jestem szczęśliwa. Mam rodzinę, Zbyszka i nic więcej mi nie potrzeba a szczególnie was. - znowu krzyczałam, gdy skończyłam wybiegłam stamtąd, nie mogłam już tam dłużej zostać. Za mną wybiegł chłopak. Podszedł do mnie i nie mówiąc nic przytulił mnie.
- Skarbie nie płacz. Już jest dobrze.- głaskał mnie po głowie i powoli kołysał się ze mną w prawo i w lewo. - Chodź jedziemy do domu bo mi tu się rozchorujesz jeszcze. - wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy bo obudziłam się dopiero wtedy gdy Zbyszkowi upadły klucze na ziemie przed drzwiami.
- Trzeba było mnie obudzić a nie dźwigać. - pogłaskałam go po ramieniu.
- Nie miałem serca, tak słodko spałaś. - pocałowałam go w ramię. - Chodź naszykuję ci kąpiel a w czasie gdy ty będziesz się kąpać ja przygotuję kolacje.
- Dziękuję. Kochany jesteś. - pocałowałam go.
- Ja ciebie tez kocham skarbie.
Z wanny wyszłam, gdy woda zrobiła się już zimna.Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Po całym mieszkaniu roznosił się jakiś ładny zapach. Zawiódł mnie on do kuchni. A tam zastałam Zbyszka krzątającego się po kuchni i nucącego sobie coś pod nosem.
- Znasz tą piosenkę ? - podniosłam pytająco brew.
- No znam a co ? - uśmiechnął się i wyjął z piekarnika własnoręcznie robioną pizzę.
- Nie no nic, po prostu zdziwiłam się że ludzie słuchają disco polo.
- Ja czasami też lubię posłuchać lżejszej muzyki. A gdybyś z nami jeździła autobusem z reprezentacją to dopiero byś się zdziwiła.
- No szkoda, że nie będę mogła z wami jeździć ani poznać bliżej chłopaków. No ale cóż takie życie. Nie zawsze się ma to co się chcę.
W piątek zostaliśmy zaproszeni na parapetówę którą urządzał Alen Pajenk. No on też wiedział kiedy nas zaprosić. Dziś prosi jutro impreza. Super. Nie mając czasu iść do galerii i kupić jakiegoś stroju na parapetówę postanowiłam ubrać się w to co mam ale żeby to też nie było zbyt sportowe ani też eleganckie. Tak też postawiłam na to . I tak ubrana a Zbyszek tak
ruszyliśmy do nowego domu siatkarza.
~*~
Jest i kolejny.
Ostatnio dostałam pytanie od dziewczyny na mail'a skąd biorę te teksty na czerwono.?
Odpowiedź: Są to fragmenty piosenek. :)
Czytasz=Komentuj. !
Pozdrawiam. !
Kasia..:*
- Tak to wszystko. Życzę spokojnego wieczoru - taa..spokojnego wieczoru. Mógł być spokojny gdybyś patafianie nie zadzwonił - Dobranoc.
- Dziękuje i nawzajem. Dobranoc. - odłożyłam słuchawkę. Z łazienki wyłonił się Zibi.
- Stało się coś. ?- podszedł do mnie, objął i pocałował w skroń. Cudownie pachnie. A jeszcze w tym ręczniku na biodrach i z kropelkami wody na torsie aż mi się w głowie kręci.
- Dzwonił policjant i powiedział, że są u niego moi "rodzice". - powiedziałam.
- Ale jak twoi rodzice, przecież...- zrobił minę która wyrażała "mów jaśniej".
- Chodź usiądźmy to ci powiem. - zaprowadziłam go do kuchni. - Ten policjant powiedział mi, że do niego na komisariat zgłosiła się para ludzi, którzy twierdzą, że ja jestem ich córką.- i tak streściłam mu całą rozmowę z funkcjonariuszem.
- No dobra. Ale ja ich nie kumam. Czemu właśnie teraz sobie przypomnieli, że mają córkę ?
- No przecież ci mówiłam, że ponoć zrozumieli swoje błędy.
- A nie sądzisz, że tu może iść o coś innego ? - popatrzył na mnie.
- Ale o co ? Oświeć mnie. - westchnęłam zrezygnowana.
- No na przykład o pieniądze.- Może rzeczywiście chodzi im tylko o pieniądze.- Słuchaj.Jesteśmy parą. Ja jestem jako tako rozpoznawalną osobą i czasami się pojawiam w jakiś gazetach czy na portalach społecznościowych. No a nasz związek też już wyszedł na jaw, więc każdy wie, że jesteś moją partnerka życiową. I jeżeli by dobrze sobie to wszystko uknuli, to byłoby tak, że stwierdzili iż jesteś dziewczyną sławnego i "bogatego" chłopaka - siatkarza to postanowili to wykorzystać i wyłudzić od ciebie trochę grosza. Nie sądzisz, że tak też by mogło być ?
Słuchałam Zbyszka i w głowie sobie przetrawiałam to co on powiedział. Co jeśli im chodzi tylko o pieniądze, może powinnam się z nimi spotkać i wybadać sprawę.Kurde, mam teraz mentlik w głowie a było tak dobrze, taki spokój, wreszcie wszystko zaczęło się układać.Że też musieli się pojawić. Ja wcale ich nie potrzebuje. Nie chcieli mnie to ja nie chce ich teraz. Daję sobie świetnie radę. Teraz mam Zbyszka, Iwonkę, Miśka i Igłę a do tego mam chłopaków z Jastrzębskiego. Jestem szczęśliwa i oni do tego nie są mi potrzebni. "Egoistka z ciebie!!" krzyczała moja podświadomość. Jaka egoistka. Nie jestem egoistką tylko taka jest prawda.
- Może powinnaś tam pojechać ? Ja Cię do niczego nie namawiam. Zrobisz jak zechcesz, wiesz,że ja ci zawsze pomogę. - a może by tak pojechać w sumie co mi szkodzi. Jak będę się z tym źle czuła to zawsze mogę wyjść.
- A pojedziesz ze mną ?
- Jasne. Tylko się ubiorę. - pocałował mnie przelotnie w usta.
Pół godziny później jesteśmy już pod komisariatem policji.
- To jakiego policjanta szukamy ?- spytał mnie Zbyszek, gdy otwierał przede mną drzwi wejściowe.
- Mieczysława Ogórka.
Po uzyskaniu informacji, gdzie znajdziemy pana Ogórka udaliśmy się na drugie piętro pokój dwieście dziesięć. Zapukałam.
- Proszę.- weszłam na nogach z waty. Dobrze, że jest tu ze mną Zbyszek, bo chyba bym już zemdlała.
- Dzień dobry. Nazywam się Kaja Makowska dzwonił pan do mnie jakieś czterdzieści pięć minut temu.
- Ach tak. - poderwał się z krzesła. Widać, że to siedzenie za biurkiem mu nie służy.Przedałby mu się mały trening. - Proszę niech państwo usiądą. Więc zdecydowała się pani poznać rodziców. ? - kiwnęłam twierdząco głową. - Okej to zapraszam do drugiego pokoju. Rozmawiają z naszym psychologiem.
Wstaliśmy i wraz z funkcjonariuszem udaliśmy się do pokoju na przeciwko. Tam zastałam dwójkę ludzi. Kobieta góra czterdzieści osiem lat, brunetka, szczupła natomiast mężczyzna około pięćdziesiątki ciemny blondyn, lekko przy tuszy ale nie tak jak pan Ogórek.
- Proszę państwa to jest pani Kaja. - zaczął Mietek - Pani Kaju to są Grażyna i Waldemar Makowscy i to oni twierdzą, że są pańskimi rodzicami.
- Dzień dobry. - tylko na tyle było mnie stać. Byłam w nie małym szoku.
- Dzień dobry. - powiedział Zbyszek.
- Witaj kochana. - zaczęła płakać kobieta "matka" i chciała mnie przytulić, ale ja się cofnęłam.Nie zraziła się tym. - A pan to kto ? Przepraszam że pytam.
- Nazywam się Zbigniew Bartman i jest narzeczonym Kai. - aż mi się ciepło zrobiło na sercu, gdy Zbysio powiedział "narzeczony".
- Może chcą państwo porozmawiać. ? - spytała pani psycholog. "Rodzice" ochoczo przytaknęli i tak więc zostaliśmy we czwórkę w gabinecie.
- Kaju wiem, że to dla ciebie trudne ale musisz wiedzieć,że dla nas także. Byliśmy przygotowani na najgorsze a to że nie chciałaś się z nami spotkać nie było dla nas zaskoczeniem.My cię doskonale rozumiemy, ale...- musiałam jej to przerwać. Nie mogłam tego słuchać.
- Rozumiecie mnie ?! Rozumiecie ?! Dobre sobie. Wy nic nie rozumiecie. Wy nie rozumiecie przez co ja przeszłam. Ile się wycierpiałam. Ile wyzwisk, ile razy się dzieci w szkole ze mnie naśmiewały że jestem z bidula, że rodzice mnie nie chcieli? Wiecie ? Nie! Nie wiecie ile razy płakałam cicho w poduszkę i pytając Boga: dlaczego ja nie mam normalnej pełnej rodziny ? Też nie wiecie ? Więc nie wciskajcie mi tu bzdur, że rozumiecie bo nic nie rozumiecie.! - wykrzyczałam im to prosto w twarz, a po policzkach płynęły mi łzy.
- Ale Kaja daj nam to wyjaśnić. Dlaczego cię oddaliśmy do domu dziecka.
- Nie wiem czy chcę tego słuchać. I w ogóle nie wiem po co się teraz pojawiliście w moim życiu. Jestem szczęśliwa. Mam rodzinę, Zbyszka i nic więcej mi nie potrzeba a szczególnie was. - znowu krzyczałam, gdy skończyłam wybiegłam stamtąd, nie mogłam już tam dłużej zostać. Za mną wybiegł chłopak. Podszedł do mnie i nie mówiąc nic przytulił mnie.
- Skarbie nie płacz. Już jest dobrze.- głaskał mnie po głowie i powoli kołysał się ze mną w prawo i w lewo. - Chodź jedziemy do domu bo mi tu się rozchorujesz jeszcze. - wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy bo obudziłam się dopiero wtedy gdy Zbyszkowi upadły klucze na ziemie przed drzwiami.
- Trzeba było mnie obudzić a nie dźwigać. - pogłaskałam go po ramieniu.
- Nie miałem serca, tak słodko spałaś. - pocałowałam go w ramię. - Chodź naszykuję ci kąpiel a w czasie gdy ty będziesz się kąpać ja przygotuję kolacje.
- Dziękuję. Kochany jesteś. - pocałowałam go.
- Ja ciebie tez kocham skarbie.
Z wanny wyszłam, gdy woda zrobiła się już zimna.Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Po całym mieszkaniu roznosił się jakiś ładny zapach. Zawiódł mnie on do kuchni. A tam zastałam Zbyszka krzątającego się po kuchni i nucącego sobie coś pod nosem.
- Znasz tą piosenkę ? - podniosłam pytająco brew.
- No znam a co ? - uśmiechnął się i wyjął z piekarnika własnoręcznie robioną pizzę.
- Nie no nic, po prostu zdziwiłam się że ludzie słuchają disco polo.
- Ja czasami też lubię posłuchać lżejszej muzyki. A gdybyś z nami jeździła autobusem z reprezentacją to dopiero byś się zdziwiła.
- No szkoda, że nie będę mogła z wami jeździć ani poznać bliżej chłopaków. No ale cóż takie życie. Nie zawsze się ma to co się chcę.
W piątek zostaliśmy zaproszeni na parapetówę którą urządzał Alen Pajenk. No on też wiedział kiedy nas zaprosić. Dziś prosi jutro impreza. Super. Nie mając czasu iść do galerii i kupić jakiegoś stroju na parapetówę postanowiłam ubrać się w to co mam ale żeby to też nie było zbyt sportowe ani też eleganckie. Tak też postawiłam na to . I tak ubrana a Zbyszek tak
ruszyliśmy do nowego domu siatkarza.
~*~
Jest i kolejny.
Ostatnio dostałam pytanie od dziewczyny na mail'a skąd biorę te teksty na czerwono.?
Odpowiedź: Są to fragmenty piosenek. :)
Czytasz=Komentuj. !
Pozdrawiam. !
Kasia..:*
Fantastycznie *-* Zaintrygowało mnie pojawienie się "rodzicó" Kai. Ciekawe, dlaczego ją zostawili? I po co zjawiają się akurat teraz, gdy jej się wszystko układa? Czyżby serio chodziło tylko o pieniądze? Może jest tutaj ukryty większy sens... Szkoda, że Kaja nie wysłuchała ich do końca. Może byśmy się dowiedzieli o co chodzi. A tak, trzeba czekać! Ach, ta moja niecierpliwość ;p
OdpowiedzUsuńZbyszek taki kochanyyy <3
Impreza u Pajenka? Wbijam!! XD
Rozdział super, czekam na kolejny ;***
Pozdrawiam ;)
Świetny rozdział. jestem ciekawa dlaczego rodzice Kai sie pojawili. czyżby dowiedzieli się,że jest z Zbyszkiem Bartmanem i chcą tylko kasę czy ruszyło ich sumienie. Dobrze ,że ma Zbyszka w takich sytuacjach dobrze mieć ukochaną osobę. czekam na kolejny . Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńSuper :) powiem ci, ze zaskoczylas mnie z tymi rodzicami Kai. Ciekawe po co oni sie pojawili...moze rzeczywiscie chca tylko pieniedzy tj to mowi Zbyszek.:D Jeju, jak ja kocham Zbyszka w tym opowiadaniu. Jest taki czuly i kochany, no normalnie Wspanialy.:*
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny :*
Pozdrawiam.:*
zapraszam do mnie http://siatkowka--przyjazn-milosc-nadzieja.blog.pl/ ;) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMega! *-* Zaskoczyło mnie pojawienie się rodziców Kai.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne!
Ja zapraszam cieplutko na jedenastkę :) <3
http://niemadrugiejokazji.blogspot.com/