"Kiedy Cię widzę, uch jak gorąco,
A kiedy słyszę, ach proszę jeszcze.
Do mnie przemawia mowa Twego ciała
Jaka jesteś skarbie doskonała."
A kiedy słyszę, ach proszę jeszcze.
Do mnie przemawia mowa Twego ciała
Jaka jesteś skarbie doskonała."
W nocy długo rozmyślałam
czy aby na pewno dobrze zrobiłam odwzajemniając miłość do
Zbyszka. Serce ma swój wybór i rozum ma swój. Ja tym razem poszłam
nie za sercem a za rozumem. Może po czasie i serce się podda, ale
to się okaże.
Następnego dnia, rano wróciliśmy do Jastrzębia. Zbyszek miał się wstawić na trening a ja po miesiącu rekonwalescencji zaczęłam pracę. Nie bałam się, że mnie chłopaki nie polubią bo już miałam to za sobą. Szłam na pełnym luzie.
- Zbyszek a kiedy im powiemy o naszym związku? - spytałam przed wejściem na halę.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami – Możemy i dzisiaj po treningu.
- Okej. To powiemy im dzisiaj. A Miśka kiedy poinformujemy ?
- Zróbmy to za jednym razem. Zaprośmy chłopaków do nas, połączymy się z Miśkiem na skajpie i wszyscy się dowiedzą. Pasuję ? - przytaknęłam – Nie martw się będą się cieszyć naszym szczęściem. - pocałował mnie w czoło.
Zbyszek powędrował do szatni skąd dochodziły mnie śmiechy i czasem jakieś krzyki. Pokręciłam tylko głową ze śmiechem i ruszyłam na halę.
- Witam trenerów – ukłoniłam się z uśmiechem – Witam sztab. - pomachałam ręką.
Zaśmiali się. Przysiadłam się na krzesełku obok trenerów i zaczęłam przeglądać i szykować się na każdy uraz. Podszedł do mnie trener.
- Kaja a ty już na pewno dobrze się czujesz ? Bo wiesz najważniejsze jest zdrowie a praca poczeka. - uśmiechnął się do mnie.
- Tak Robert, wszystko jest dobrze. Jak się coś będzie działo to zgłoszę to do ciebie bądź do Zibiego. - uśmiechnęłam się. - A ty jak się czujesz ?
- Dobrze.
Kiedyś czytając o tej chorobie co mi się przytrafiła to przeszczep powinna oddać osoba z najbliższej rodziny. Bo inna osoba nie może. Więc nie wiem jak oni to zrobili że Piazza mógł oddać mi nerkę. Wiele razy pytałam o to Zbyszka, Roberta nawet i chłopaków z drużyny ale i tak mi nic nie chcieli powiedzieć. Padalce te.... będą coś chcieli. Już ja im pokaże. Z zamyślenia wyrwał mnie Krzysiek.
- Hej o czym tak rozmyślasz ? - przykucnął przede mną.
- A o wszystkim i o niczym. A chciałeś coś ?
- Nie ale byłaś nie obecna więc chciałem spytać czy nic się nie dzieje. - uśmiechnął się.
- Dzięki za troskę a teraz zmiataj biegać bo inaczej trener zaserwuję ci dodatkowe kółeczka. - podniósł się i poszedł truchtać wokół boiska z kolegami.
Panowie po rozgrzewce, poodbijali trochę w parach, poćwiczyli zagrywkę, odbiór. Później chwila odpoczynku i mieli rozegrać między sobą mecz.Podzielili się na dwa składy. Chcieli, żebym z nimi zagrała ale wymigałam się niedawną chorobą i mi odpuścili. Trening miał się skończyć o trzynastej więc ja dziesięć minut wcześniej zwinęłam się do mojego gabinetu, żeby przygotować się na leczenie zbolałych siatkarzy. Punkt trzynasta do drzwi zapukał Łasko.
- Ratunku pomocy – jęczał od samego początku.- Moje kolana. Nie wiem jak ja do domu dojdę.- stękał.
- Zapraszam na kozetkę. Coś temu zaradzimy.- Przydreptał i się położył. Nałożyłam sobie maść i zaczęłam masować mu obolałe stawy.
I tak na masowaniu minęła mi godzina. Oni wyszli ode mnie jak nowo-narodzeni a mi kto pomoże. Moje ręce odmawiają mi posłuszeństwa. A tu jeszcze trzeba przygotować coś do jedzenia, no bo wpadnie grupa siatkarzy do nas na osiemnastą.
W drodzę do domu kupiliśmy jeszcze produkt na kolację. Kuchnię przejął Zbyszek. Taki kochany. Ja chciałam mu pomóc ale mnie wyganiał. Więc ja poszłam do salonu i oglądałam sobie telewizję, O siedemnastej wkroczyłam do kuchni bo Zbyszek zaczął przeklinać wszystko co tylko mu się na oczy pokazało. Weszłam i o mało się nie przewróciłam ze śmiechu. Zbyszek chciał zrobić spagetti. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie makaron. Ugotowany makaron Zbyszek przełożył do miski. I gdy kucał przy szafce szukając czegoś miska się przewróciła i makaron wysypał się Bartmana. Taki Zbyszek ala „Makaronowy potwór”.
- I z czego się śmiejesz pomóż, bo się nie wyrobimy do przyjścia chłopaków.- śmiejąc się podeszłam do nigo i zaczęłam zdejmować z niego makaron.
Pół godziny przed poszłam się przebrać.Wybrałam taki zestaw. Punktualnie zaczęli się schodzić goście. Nie wytrzymałam i musiałam powiedzieć o dzisiejszym gotowaniu Zbyszka. Chłopaki cały czas się z niego nabijali. A on się na mnie obraził.
- Vouala ! - Zbyszek przyniósł danie. - Smacznego.
Wszyscy grzecznie podziękowali. Po posiłku powiedzieliśmy chłopakom że mamy niespodzianke ale przedtem jeszcze połączymy się z Kubiakiem na skajpaju.
Kubiak odebrał połączenie.
- Cześć. - uśmiechnęłam się.
- Cześć. O co was tak dużo. ? Urodził się ktoś ? - spytał uśmiechnięty Kubiak.
- Cześć nie. Ale tych dwoje ma jakąś niespodziankę.- odezwał się Łasko.
- Więc słuchajcie. Ja z Kają jesteśmy parą. I chcieliśmy was o tym poinformować, a żeby się nie powtarzać zaprosiliśmy was tu. - powiedział Zbyszek. Ja z nerwów ściskałam mu rękę.Wszyscy zaczęli nam gratulować.
- Tak. Gratuluję ale niestety muszę już iść bo mam jeszcze spotkanie w klubie. Trzymajcie się. Cześć. - pożegnał się Michał. Ale to było dziwne. Mówił to z takim wymuszonym uśmiechem i ogólnie tak sztucznie. A może mi się wydawało. Trudno nie będę sobie tym teraz głowy zawracała.
Następnego dnia, rano wróciliśmy do Jastrzębia. Zbyszek miał się wstawić na trening a ja po miesiącu rekonwalescencji zaczęłam pracę. Nie bałam się, że mnie chłopaki nie polubią bo już miałam to za sobą. Szłam na pełnym luzie.
- Zbyszek a kiedy im powiemy o naszym związku? - spytałam przed wejściem na halę.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami – Możemy i dzisiaj po treningu.
- Okej. To powiemy im dzisiaj. A Miśka kiedy poinformujemy ?
- Zróbmy to za jednym razem. Zaprośmy chłopaków do nas, połączymy się z Miśkiem na skajpie i wszyscy się dowiedzą. Pasuję ? - przytaknęłam – Nie martw się będą się cieszyć naszym szczęściem. - pocałował mnie w czoło.
Zbyszek powędrował do szatni skąd dochodziły mnie śmiechy i czasem jakieś krzyki. Pokręciłam tylko głową ze śmiechem i ruszyłam na halę.
- Witam trenerów – ukłoniłam się z uśmiechem – Witam sztab. - pomachałam ręką.
Zaśmiali się. Przysiadłam się na krzesełku obok trenerów i zaczęłam przeglądać i szykować się na każdy uraz. Podszedł do mnie trener.
- Kaja a ty już na pewno dobrze się czujesz ? Bo wiesz najważniejsze jest zdrowie a praca poczeka. - uśmiechnął się do mnie.
- Tak Robert, wszystko jest dobrze. Jak się coś będzie działo to zgłoszę to do ciebie bądź do Zibiego. - uśmiechnęłam się. - A ty jak się czujesz ?
- Dobrze.
Kiedyś czytając o tej chorobie co mi się przytrafiła to przeszczep powinna oddać osoba z najbliższej rodziny. Bo inna osoba nie może. Więc nie wiem jak oni to zrobili że Piazza mógł oddać mi nerkę. Wiele razy pytałam o to Zbyszka, Roberta nawet i chłopaków z drużyny ale i tak mi nic nie chcieli powiedzieć. Padalce te.... będą coś chcieli. Już ja im pokaże. Z zamyślenia wyrwał mnie Krzysiek.
- Hej o czym tak rozmyślasz ? - przykucnął przede mną.
- A o wszystkim i o niczym. A chciałeś coś ?
- Nie ale byłaś nie obecna więc chciałem spytać czy nic się nie dzieje. - uśmiechnął się.
- Dzięki za troskę a teraz zmiataj biegać bo inaczej trener zaserwuję ci dodatkowe kółeczka. - podniósł się i poszedł truchtać wokół boiska z kolegami.
Panowie po rozgrzewce, poodbijali trochę w parach, poćwiczyli zagrywkę, odbiór. Później chwila odpoczynku i mieli rozegrać między sobą mecz.Podzielili się na dwa składy. Chcieli, żebym z nimi zagrała ale wymigałam się niedawną chorobą i mi odpuścili. Trening miał się skończyć o trzynastej więc ja dziesięć minut wcześniej zwinęłam się do mojego gabinetu, żeby przygotować się na leczenie zbolałych siatkarzy. Punkt trzynasta do drzwi zapukał Łasko.
- Ratunku pomocy – jęczał od samego początku.- Moje kolana. Nie wiem jak ja do domu dojdę.- stękał.
- Zapraszam na kozetkę. Coś temu zaradzimy.- Przydreptał i się położył. Nałożyłam sobie maść i zaczęłam masować mu obolałe stawy.
I tak na masowaniu minęła mi godzina. Oni wyszli ode mnie jak nowo-narodzeni a mi kto pomoże. Moje ręce odmawiają mi posłuszeństwa. A tu jeszcze trzeba przygotować coś do jedzenia, no bo wpadnie grupa siatkarzy do nas na osiemnastą.
W drodzę do domu kupiliśmy jeszcze produkt na kolację. Kuchnię przejął Zbyszek. Taki kochany. Ja chciałam mu pomóc ale mnie wyganiał. Więc ja poszłam do salonu i oglądałam sobie telewizję, O siedemnastej wkroczyłam do kuchni bo Zbyszek zaczął przeklinać wszystko co tylko mu się na oczy pokazało. Weszłam i o mało się nie przewróciłam ze śmiechu. Zbyszek chciał zrobić spagetti. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie makaron. Ugotowany makaron Zbyszek przełożył do miski. I gdy kucał przy szafce szukając czegoś miska się przewróciła i makaron wysypał się Bartmana. Taki Zbyszek ala „Makaronowy potwór”.
- I z czego się śmiejesz pomóż, bo się nie wyrobimy do przyjścia chłopaków.- śmiejąc się podeszłam do nigo i zaczęłam zdejmować z niego makaron.
Pół godziny przed poszłam się przebrać.Wybrałam taki zestaw. Punktualnie zaczęli się schodzić goście. Nie wytrzymałam i musiałam powiedzieć o dzisiejszym gotowaniu Zbyszka. Chłopaki cały czas się z niego nabijali. A on się na mnie obraził.
- Vouala ! - Zbyszek przyniósł danie. - Smacznego.
Wszyscy grzecznie podziękowali. Po posiłku powiedzieliśmy chłopakom że mamy niespodzianke ale przedtem jeszcze połączymy się z Kubiakiem na skajpaju.
Kubiak odebrał połączenie.
- Cześć. - uśmiechnęłam się.
- Cześć. O co was tak dużo. ? Urodził się ktoś ? - spytał uśmiechnięty Kubiak.
- Cześć nie. Ale tych dwoje ma jakąś niespodziankę.- odezwał się Łasko.
- Więc słuchajcie. Ja z Kają jesteśmy parą. I chcieliśmy was o tym poinformować, a żeby się nie powtarzać zaprosiliśmy was tu. - powiedział Zbyszek. Ja z nerwów ściskałam mu rękę.Wszyscy zaczęli nam gratulować.
- Tak. Gratuluję ale niestety muszę już iść bo mam jeszcze spotkanie w klubie. Trzymajcie się. Cześć. - pożegnał się Michał. Ale to było dziwne. Mówił to z takim wymuszonym uśmiechem i ogólnie tak sztucznie. A może mi się wydawało. Trudno nie będę sobie tym teraz głowy zawracała.
Kubiak.
Gdy Zbyszek powiedział, że on i Kaja są parą poczułem takie dziwne ukucie gdzieś w środku. Nie mogła być to zazdrość.... bo przecież nie czułem nic więcej do Kai, niż zwykła przyjacielska miłości.Ja jej nie kocham...nawet. Musiałem się szybko z nimi pożegnać, bo mógłbym jeszcze coś za dużo powiedzieć. Cieszyłem się Zbyszka szczęściem, no bo w końcu to mój najlepszy przyjaciel. Jest mi jak brat ale teraz jakoś nie mogłem się cieszyć w pełni wraz z nim. Ze swoimi rozmyślaniami rzuciłem się na kanapę i usnąłem.
Siedzi na ławce i płacze. Podchodzę do niej.
- Kaja stało się coś ? - biorę ja w ramiona i przytulam.
- Zbyszek...on mnie zdradził. - wyrzuca to z siebie i wybucha jeszcze większym płaczem.
- Cii...ale jesteś tego pewna ?- ubije go.
- Tak. Widziałam go.
Nie wiem jak to się stało ale później wylądowaliśmy u mnie w pokoju. I stało się....
Obudziłem się. Kurwa co mi się śni. ? Maskara jakaś. Zbyszek nie może tego zrobić Kai. Nigdy.! A ja nie mogę z nią spać. Nigdy !. Wstałem z łózka i poszedłem do kuchni. Nalałem sobie mleka i usiadłem przy stole. Siedziałem tak trochę. Aż w końcu poczułem, że jeszcze mogę się oddalić do krainy Morfeusza wróciłem do sypialni.
W mieszkaniu Kai i Zbyszka.
Z chłopakami posiedzieliśmy do ósmej. Musieli się
zmyć bo jutro, w sobotę mają trening o ósmej i muszą jakoś
wyglądać. Pożegnaliśmy się z nimi i wróciliśmy pospszątać
po jedzeniu. Zmęczona poszłam wziąć prysznic. Przebrana już
piżamę ruszyłam do swojego pokoju. Po kilku minutach pojawił się
Zbyszek.
- Słuchaj kochanie – usiadł koło mnie na łóżku – Jesteśmy parą więc możemy spać w jednym łóżku... no chyba że nie chcesz. - uśmiechnął się.
- Chcę. - zeszłam z łóżka – A więc zapraszam do sypialni – poruszyłam charakterystycznie brwiami. Bartman chyba załapał o co chodzi, bo tej nocy długo nie mogliśmy zasnąć.
Rano obudziłam się naga, z głową na klatce mojego chłopaka. Jak to fajnie brzmi. Spojrzałam na zegarek i momentalnie się zerwałam.
- Bartman wstawaj zaspaliśmy. - krzyknęłam, nie zwracając uwagi że paraduję po pokoju nago. - Słyszysz ?! Jest za pięć ósma. - zabrałam mu kołdrę.
- O kurwa ! - Zbyszek się zerwał i w okamgnieniu był gotowy do wyjścia. Ja także bo w tym samy czasie co Zbyszek szykował torbę, ja się ubrałam, uczesałam i umalowałam.
- Możemy wychodzić. - i wyszliśmy.
~*~
Dziękuje za tyle wyświetleń i za komentarze. :)
Jutro pojawi się kolejny. :)
Pozdrawiam :**
- Słuchaj kochanie – usiadł koło mnie na łóżku – Jesteśmy parą więc możemy spać w jednym łóżku... no chyba że nie chcesz. - uśmiechnął się.
- Chcę. - zeszłam z łóżka – A więc zapraszam do sypialni – poruszyłam charakterystycznie brwiami. Bartman chyba załapał o co chodzi, bo tej nocy długo nie mogliśmy zasnąć.
Rano obudziłam się naga, z głową na klatce mojego chłopaka. Jak to fajnie brzmi. Spojrzałam na zegarek i momentalnie się zerwałam.
- Bartman wstawaj zaspaliśmy. - krzyknęłam, nie zwracając uwagi że paraduję po pokoju nago. - Słyszysz ?! Jest za pięć ósma. - zabrałam mu kołdrę.
- O kurwa ! - Zbyszek się zerwał i w okamgnieniu był gotowy do wyjścia. Ja także bo w tym samy czasie co Zbyszek szykował torbę, ja się ubrałam, uczesałam i umalowałam.
- Możemy wychodzić. - i wyszliśmy.
~*~
Dziękuje za tyle wyświetleń i za komentarze. :)
Jutro pojawi się kolejny. :)
Pozdrawiam :**
No co ja mogę napisać :) Jest super, ale liczyłam, ze bedzie z Kubiakiem :/ A może będzie ???? Pożyjemy zobaczymy :* Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńNie! Ja nie chcę żeby była z Kubiakiem! Nieeee ;c Ale zrobisz, jak będziesz uważała.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentowałam ostatnio, ale nie miałam czasu.
Ciekawe co będzie dalej! Czekam na nn ;*
Zapraszam nowy 47 na: http://warto-zyc-marzeniami.blogspot.com Poza tym rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńCudowny jest ten blog <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję (taką cichą :D ), że ona nie będzie z Kubiakiem :D Zbyś, niech ona będzie ze Zbysiem <3 Czekam na kolejny :)
A zapraszam do siebie... długo mnie tam nie było, szkoła nie dała :D ale teraz zaczynam rekolekcje więc pojawią się rozdziały :)
http://niebujajtaprosze.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Buziaki :**